Prezydent USA Joe Biden oświadczył w poniedziałek, że zakończenie misji ewakuacyjnej w Afganistanie 31 sierpnia było rekomendowane przez wszystkich dowódców wojskowych na miejscu. Dodał, że był to najlepszy sposób, by ochronić siły Stanów Zjednoczonych i cywili. Z kolei szef dyplomacji USA Antony Blinken poinformował, że w Afganistanie pozostało ponad 100 Amerykanów, którzy wyrazili wolę opuszczenia kraju.
W opublikowanym oświadczeniu na temat zakończonej misji Biden napisał, że opuszczenie Afganistanu zgodnie z pierwotnym planem było "najlepszym sposobem, by ochronić życie naszych żołnierzy i zapewnić perspektywę opuszczenia Afganistanu przez cywilów w nadchodzących tygodniach i miesiącach".
- Poprosiłem sekretarza stanu, by prowadził dalszą koordynację z naszymi międzynarodowymi partnerami, aby zapewnić bezpieczne wyjście z kraju dla wszystkich Amerykanów, afgańskich partnerów i obcokrajowców, którzy chcą opuścić Afganistan - oznajmił Biden, zwracając uwagę na publiczne zobowiązanie talibów oraz rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ, wzywającą talibów do umożliwienia opuszczenia kraju.
- Świat będzie trzymał ich (talibów) za słowo - podkreślił Biden. Dodał, że wysiłki dyplomatyczne USA będą skupione m.in. na dalsze funkcjonowanie lotniska w Kabulu.
Biden zapowiedział, że wygłosi przemówienie na temat zakończenia misji w Afganistanie we wtorkowe popołudnie czasu amerykańskiego. Prezydent podziękował dyplomatom i żołnierzom uczestniczącym w "misji miłosierdzia", w trakcie której udało się ewakuować "dziesiątki tysięcy więcej ludzi, niż ktokolwiek sobie wyobrażał".
Blinken o pomocy dla Amerykanów w Afganistanie
Szef dyplomacji USA Antony Blinken poinformował w poniedziałek, że w Afganistanie pozostało ponad 100 Amerykanów, którzy wyrazili wolę opuszczenia kraju. Jak dodał, USA będzie nadal pomagać im wydostać się z Afganistanu.
- Wielu z nich to wieloletni mieszkańcy Afganistanu. Wielu to podwójni obywatele. Dla wielu jest to bolesny wybór - powiedział sekretarz stanu USA. Zapewnił jednak, że "zobowiązanie Ameryki" wobec nich trwa dalej, także wobec tych, którzy zmienią zdanie na temat pozostania w kraju.
Blinken podkreślił, że w ciągu ostatnich 18 dni amerykańscy dyplomaci wykonali ponad 55 tys. telefonów i wysłali 33 tys. e-maili do obywateli USA w Afganistanie, dając im wiele możliwości opuszczenia kraju. Stwierdził też, że operacja ewakuacyjna była jednym z najtrudniejszych wyczynów w historii, choć przyznał, że "dziesiątki tysięcy" afgańskich współpracowników USA i innych narażonych na represje Afgańczyków pozostało w kraju.
- Nasze zobowiązanie wobec nich nie ma terminu końcowego - powiedział Blinken, dodając, że USA będą wywierać presję na talibów, by pozwolili na emigrację afgańskich sojuszników Ameryki. - Rozpoczął się nowy rozdział w historii zaangażowania Stanów Zjednoczonych w Afganistanie. Nasza misja wojskowa się zakończyła. Rozpoczęła się misja dyplomatyczna - oznajmił. Jednocześnie poinformował, że ambasada USA w Kabulu przeniesie się do Ad-Dauhy w Katarze i stamtąd będzie koordynować m.in. międzynarodowe rozmowy z talibami.
- Talibowie chcą międzynarodowego uznania. Ale na jakiekolwiek uznanie czy wsparcie będą musieli zasłużyć - powiedział Blinken. Jak wyjaśnił, ma przez to na myśli m.in. umożliwienie swobodnego przepływu osób, dotrzymanie zobowiązań w sprawie walki z terroryzmem, powstrzymanie się od odwetów i szanowanie praw człowieka.
Szef dyplomacji USA zapowiedział też, że Ameryka będzie kontynuować pomoc humanitarną dla Afganistanu, zaznaczając, że będzie ona płynąć nie do nowych afgańskich władz, lecz m.in. agencji ONZ i organizacji pozarządowych.
Źródło: PAP