Rząd Stanów Zjednoczonych odrzuca tezy z listu czołowych polityków Europy Środkowo-Wschodniej do Baracka Obamy. - Prezydent stara się o poprawę stosunków z Rosją, ale naszym zdaniem byłoby to korzystne także dla Europy. Nie jest to na pewno kosztem naszych europejskich partnerów - argumentuje rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego przy Białym Domu, Ben Chang.
Politycy z Europy Środkowo-Wschodniej, m.in. Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Vaclav Havel napisali list do prezydenta USA, w którym apelują, by Ameryka pod jego rządami "nie zapominała o naszym regionie i prowadziła zdecydowaną politykę wobec Rosji".
- Ten list to inicjatywa, która powstała około sześciu tygodni temu - mówił w programie "24 Godziny" o kulisach powstawania dokumentu jeden z jego autorów Adam Rotfeld. - Autorzy doszli do wniosku, że jest potrzeba wskazania pewnych nowych wyzwań, przed którymi stoją państwa naszego regionu. Uznaliśmy, że aby nasze wnioski dotarły do właściwych osób, trzeba je napisać - powiedział Rotfeld.
Ważna Europa Środkowo-Wschodnia
Stany Zjednoczone z zarzutami postawionymi w liście się jednak nie zgadzają. Czołowi urzędnicy USA argumentują, że prorosyjska polityka Stanów nie musi zaszkodzić Europie.
- Jesteśmy stanowczo przywiązani do sojuszu z krajami Europy Środkowo-Wschodniej. Administracja prezydenta Obamy od początku prowadzi konsultacje z przywódcami regionu na wiele tematów, zarówno dwustronnie, jak i w ramach NATO. Prezydent odbył trzy podróże do Europy - powiedział Chang. - Prezydent stara się o poprawę stosunków z Rosją, ale
Jesteśmy stanowczo przywiązani do sojuszu z krajami Europy Środkowo-Wschodniej. Administracja prezydenta Obamy od początku prowadzi konsultacje z przywódcami regionu na wiele tematów, zarówno dwustronnie, jak i w ramach NATO. Prezydent odbył trzy podróże do Europy bd
Nikogo nie ignorujemy
Problem polega na tym, że ci którzy krytykują ten list, nie czytali go. Wynika to z faktu, że jest on za długi, a politycy nie mają czasu na czatanie niczego powyżej dwóch stron Adam Rotfeld
Z kolei rzecznik Departamentu Stanu P.J. Crowley argumentuje, że sekretarz stanu Hillary Clinton kilkakrotnie już odwiedziła Europę Środkowo-Wschodnią. - Z całym szacunkiem, ale nie zgadzamy się z tezą, że ignorujemy wyzwania w tym regionie. Administracja usilnie pracuje nad poprawą i rozszerzeniem stosunków z Europą, z krajami środkowoeuropejskimi włącznie - powiedział Crowley, poproszony o komentarz do listu do Obamy.
Krytykują, bo nie czytali
- Problem polega na tym, że ci którzy krytykują ten list, nie czytali go. Wynika to z faktu, że jest on za długi, a politycy nie mają czasu na czytanie niczego powyżej dwóch stron - powiedział Rotfeld. - Tam nie ma pretensji do Stanów Zjednoczonych, jest raczej samokrytyka, że 20 lat po odzyskaniu przez państwa - autorów listu - stawia się je wobec nowych zagrożeń, które nie są do końca uświadomione - ocenił były szef MSZ. Zapewnił również, że strona amerykańska nie obrazi się na Europę Środkową z powodu wspomnianego listu. - Amerykanie po pierwsze mają poczucie pewności siebie, a po drugie są przyzwyczajeni do krytyki. Oni chętnie przyjmują oceny krytyczne, bo to znaczy, że ktoś mówi uczciwie - ocenił były minister.
Źródło: TVN24, PAP