Ojciec siedmioletniej uczennicy pozywa szkołę podstawową w Mount Pleasant w stanie Michigan za obcięcie włosów jego córki przez jedną z nauczycielek. Uznał to za działanie motywowane rasizmem. Zażądał od placówki oświatowej odszkodowania w wysokości miliona dolarów. Kobieta twierdzi, że chciała jedynie wyrównać fryzurę dziewczynki po tym, jak inna uczennica obcięła jej kępkę loków nożyczkami.
Wszystko zaczęło się od tego, że 24 marca siedmioletnia Jurnee Hoffmeyer wróciła ze szkoły zapłakana. Jedna strona jej bujnych, kręconych blond włosów była znacznie krótsza od drugiej. Dziewczynka stwierdziła, że w szkolnym autobusie koleżanka z klasy obcięła jej nożyczkami kępkę loków.
Kłopoty z fryzurą dziewczynki, gniew ojca
Ojciec Jurnee, Jimmy Hoffmeyer złożył skargę u dyrektora szkoły podstawowej w Mount Pleasant w stanie Michigan. Postanowił jednak nie rozdmuchiwać sprawy, uznając, że był to jedynie głupi żart siedmioletniej urwiski. By poprawić humor córce, zabrał ją do salonu fryzjerskiego. Nie udało się całkowicie wyrównać włosów, jednak nowa fryzura, choć wciąż asymetryczna, wyglądała zdecydowanie lepiej. - Na twarzy córki znów pojawił się uśmiech - wspominał mężczyzna.
Dwa dni po zajściu w szkolnym autokarze Jurnee znów wróciła do domu ze zmienioną fryzurą. Jej włosy były już równe, ale bardzo krótkie. - Płakała. Zapytałem ją, co się stało. Powiedziałem: myślałem, że wyjaśniliśmy sobie, że żadne dziecko nie ma prawa obcinać ci włosów - relacjonował ojciec dziewczynki w kwietniowej rozmowie z agencją AP. - Ona odparła: ale tatusiu, tym razem zrobiła to nauczycielka. Nauczycielka obcięła jej włosy, by je wyrównać - podkreślił Hoffmeyer.
Oskarżenia o rasizm
To rozwścieczyło ojca, który postanowił skontaktować się ze szkołą. Okazało się, że za nową fryzurę Jurnee odpowiada bibliotekarka. Dyrektorka szkoły powiedziała Hoffmeyerowi, że może odnotować ten fakt w służbowych dokumentach nauczycielki. - Przekonywała mnie, że nie ma uprawnień, by zrobić coś więcej w tej sprawie - wspominał mężczyzna. Niezadowolony z reakcji władz szkoły zgłosił sprawę policji z Mount Pleasant.
Mniej więcej tydzień później otrzymał telefon od okręgowej kuratorki. Kobieta miała zaproponować rodzinie kartkę z oficjalnymi przeprosinami. - Wściekłem się i odłożyłem słuchawkę - powiedział ojciec Jurnee w rozmowie z Associated Press.
Zdaniem mężczyzny incydent miał podtekst rasistowski, z uwagi na ciemną karnację córki. On sam jest Mulatem, matka dziewczynki jest biała. - Nie jestem jednym z tych, którzy na wszystko patrzą przez pryzmat rasy - przekonywał. Argumentował jednak, że obie fryzjerki amatorki - zarówno koleżanka córki, jak i nauczycielka - były białe.
Mount Pleasant jest położone około 240 kilometrów na północny zachód od Detroit. Wśród mieszkańców 25-tysięcznego miasta 4 procent to osoby czarnoskóre.
Skarga i dochodzenie
Władze szkoły przeprowadziły w tej sprawie wewnętrzne dochodzenie, które nie wykazało żadnych uprzedzeń rasowych. Jak donosi Sky News, w sprawie przesłuchano pracowników i uczniów szkoły oraz ich rodziny, przejrzano także filmy, zdjęcia oraz posty publikowane w mediach społecznościowych. Hoffmeyer twierdzi, że ani on, ani jego córka, która uczęszcza obecnie do innej szkoły, nie zostali przesłuchani w tej sprawie.
Dochodzenie wykazało, że obcięcie włosów uczennicy bez zgody rodziców było naruszeniem regulaminu placówki. Pomimo "dobrych intencji" nauczycielka, która się tego dopuściła, otrzymała upomnienie. Dwóch innych pracowników szkoły miało wiedzieć o incydencie, ale go nie zgłosiło. Cała trójka wystosowała przeprosiny pod adresem dziewczynki i jej rodziny.
Ojciec Jurnee postanowił jednak wkroczyć na drogę sądową. Jak donosi BBC, pozwał szkołę oraz jej dwie pracujące w niej osoby, zarzucając im naruszenie konstytucyjnych praw dziecka, dyskryminację rasową oraz przemoc psychiczną i fizyczną. Hoffmeyer żąda odszkodowania w wysokości miliona dolarów.
Władze placówki uznały zarzuty za bezpodstawne i zapowiedziały, że będą bronić się w sądzie.
Źródło: BBC, Sky News
Źródło zdjęcia głównego: Instagram/jimmyhoffmeyer