Według szefa Departamentu Bezpieczeństwa Publicznego Teksasu Steve'a McCraw'a, gdy napastnik był zamknięty w szkole, komendant policji ocenił, że nie jest to już "aktywna strzelanina". Funkcjonariusze potraktowali to jako sytuację, w której zabarykadował się podejrzany osobnik, przez co nie wdarli się natychmiast do klasy. - To była zła decyzja. I kropka. Nie ma na to żadnego usprawiedliwienia - powiedział McCraw.
Dzieci błagały o pomoc, policja nie interweniowała
We wtorkowym ataku w Uvalde zginęło 19 uczniów i 2 nauczycieli. "Od momentu, gdy sprawca zaczął strzelać na zewnątrz Robb Elementary School, do chwili, gdy policja go zastrzeliła, minęło 79 minut. W czasie gdy nie podejmowała działań, dziesięciolatki i ich nauczyciele wykonywali gorączkowe telefony pod numer 911" - podał w sobotę dziennik "US Today".
"Katastrofalna" decyzja służb w Teksasie
Zwrócił uwagę że zdaniem McCraw'a decyzja była nie tylko błędna, ale katastrofalna w skutkach.
- Niewątpliwie w klasie były dzieci. Z pewnością były one zagrożone. (…) Mogą tam być dzieci, które są ranne, które mogły zostać postrzelone, a dla ratowania życia ważne jest, aby natychmiast tam dotrzeć i udzielić pomocy - podkreślił McCraw, przyznając, że nie wie, czy opóźniona reakcja doprowadziła do kolejnych ofiar.
Były szef policji w Houston Art Acevedo powiedział "Los Angeles Times", że osoby w stanie krytycznym powinny otrzymać pomoc w ciągu godziny, zanim wzrośnie ryzyko zgonu. - Trzeba zatamować krwotok u dzieci i uchronić innych przed postrzałem - tłumaczył.
Autorka/Autor: ft/kab
Źródło: PAP