Marjorie Taylor Greene odchodzi z Kongresu. Trump: świetna wiadomość

Marjorie Taylor Greene
Marjorie Taylor Greene na nagraniach archiwalnych
Źródło: Reuters Archive
Marjorie Taylor Greene, znana postać ruchu MAGA, ogłosiła, że rezygnuje z bycia członkinią Kongresu. Decyzja następuje w czasie ostrego sporu republikanki z Donaldem Trumpem. Kilka dni temu prezydent USA nazwał swoja dawną gorącą zwolenniczkę "zdrajczynią".

Marjorie Taylor Greene swoją decyzję ogłosiła w piątek w 10-minutowym nagraniu zamieszczonym w mediach społecznościowych. Poinformowała w nim, że rezygnuje z bycia członkinią amerykańskiej Izby Reprezentantów ze skutkiem 5 stycznia i że nie będzie się ubiegać o reelekcję.

Powiedziała, że do takiej decyzji skłoniła ją m.in. perspektywa przejęcia Izby przez demokratów po przyszłorocznych wyborach midterms. Skrytykowała fakt, że od czasu powrotu Trumpa do władzy Kongres został w dużej mierze "zepchnięty na margines", oraz ogólny stan amerykańskiej polityki.

Spór Greene-Trump

Rezygnacja Greene następuje w czasie ostrego sporu republikanki z Donaldem Trumpem. Greene do niedawna była jedną z najwierniejszych sojuszniczek Trumpa i prominentną postacią ruchu MAGA (Make America Great Again - ang.). W ostatnich miesiącach niejednokrotnie pokusiła się jednak o krytykę administracji amerykańskiego prezydenta. Jedną z ostatnich osi sporu była sprawa ujawnienia akt Jeffrey'a Epsteina, do czego Greene otwarcie nawoływała.

- Wystąpienie w obronie amerykańskich kobiet, które w wieku 14 lat zostały zgwałcone, sprzedane i wykorzystane przez bogatych, wpływowych mężczyzn, nie powinno skutkować tym, że jestem nazywana zdrajczynią i zastraszana przez prezydenta Stanów Zjednoczonych, o którego walczyłam - mówiła Greene w swoim oświadczeniu, nawiązując do sprawy Epsteina. - Odmawiam bycia "bitą żoną", mając nadzieję, że wszystko minie i będzie lepiej - zaznaczyła.

Komentując jej rezygnację Reuters zauważa, że stanowi to "zaskakujący zwrot wydarzeń, którego kilka miesięcy temu niewielu mogło się spodziewać". Różnie decyzję Greene przyjęli amerykańscy politycy. Demokratka Alexandria Ocasio-Cortez oceniła, że Greene "wiele mówi, ale jej działania nie potwierdzają retoryki". Republikanin Thomas Massie, który jest sojusznikiem Greene, stwierdził, że "uosabia ona to, jaki powinien być prawdziwy republikanin".

Pytany o rezygnację Greene, Donald Trump w rozmowie z ABC News ocenił, że to "świetna wiadomość dla kraju".

W sieci pojawiły się spekulacje, jakoby rezygnacja Greene miała związek z jej planami kandydowania w wyborach prezydenckich w 2028 roku. Sama zainteresowana temu jednak zaprzeczyła w poście na X.

Greene odchodzi z Kongresu

W lipcu Greene była pierwszą republikańską kongresmenką, która nazwała wojnę w Strefie Gazy ludobójstwem, co "New York Times" określił wówczas "ostrym zerwaniem ze swoją partią", w której zdecydowana większość wyraża bezwarunkowe poparcie dla Izraela. W czerwcu Greene krytycznie oceniła atak USA na Iran. Krytykowała też nakładanie ceł przez Trumpa oraz nadmierne, jej zdaniem, skupianie się na polityce zagranicznej kosztem spraw krajowych.

W niedawnym wywiadzie dla stacji CNN Greene przeprosiła za "udział w toksycznej polityce". Przyznała, że od czasu zaostrzenia sporu z Trumpem dostaje groźby. Kilka dni wcześniej Trump nazwał republikankę "zdrajczynią" oraz zapowiadał, że nie poprze jej kandydatury w przyszłorocznych wyborach do Izby Reprezentantów.

Czytaj także: