Lotnisko Ronalda Reagana w Waszyngtonie, przy którym doszło do katastrofy, to specyficzny port lotniczy położony bardzo blisko centrum stolicy. Ze względu na krótkie pasy startowe piloci muszą przejść specjalne szkolenie, by tam lądować.
Port lotniczy Ronalda Reagana w Waszyngtonie znajduje się zaledwie kilka kilometrów od centrum stolicy, przy rzece Potomak. Według danych Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA) obsługuje prawie 1200 lotów dziennie.
Lotnisko zostało otwarte w 1941 roku i nosiło nazwę Washington National Airport. Zostało przemianowane na cześć byłego prezydenta USA Ronalda Reagana w 1998 roku.
Przestrzeń powietrzna nad lotniskiem jest współdzielona przez jednostki cywilne i militarne. Wiele wojskowych śmigłowców przelatuje nad Waszyngtonem ze względu na znajdujące się w okolicy bazy militarne. W latach 2017-2019 odnotowano 88 tysięcy przelotów śmigłowców w promieniu 48 km od lotniska, w tym 33 tysięcy wojskowych według danych Government Accountability Office z 2021 roku, instytucji kontrolnej Kongresu USA.
Piloci muszą przejść specjalne szkolenie
Kapitan Chesley B. Sullenberger III w wypowiedzi dla "New York Times" powiedział, że aby korzystać z lotniska piloci muszą przejść specjalne szkolenie. Port lotniczy obsługuje duży ruch i ma krótkie pasy startowe.
Jak dodał Sullenberg lotnisko było budowane na początku lat 40. XX wieku i "niewiele się od wtedy zmieniło". Stwierdził też, że "uzupełniono je o technologię, ale dużo z niej jest przestarzała".
Jak powiedział w relacji dla TVN24 korespondent w USA Marcin Wrona, ze względu na to jest ono za małe dla dużych jednostek, obsługujących np. loty transatlantyckie. - To jest małe lotnisko, które ma jeden pas główny do przyjmowania samolotów odrzutowych i taki ukośny, bardzo krótki pas, z którego startują - wyjaśniał.
Katastrofa lotnicza w Waszyngtonie
Federalna Administracja Lotnictwa USA (FAA) poinformowała, że samolot pasażerski linii American Airlines obsługujący loty regionalne, który wyleciał z miejscowości Wichita w stanie Kansas, zderzył się ze śmigłowcem w pobliżu lotniska w Waszyngtonie w nocy ze środy na czwartek czasu polskiego.
Śmigłowiec Black Hawk należał do amerykańskiej armii. Pentagon potwierdził, że maszyna stacjonowała w Fort Belvoir w Wirginii. Według ustaleń CNN miała odbywać lot szkoleniowy.
American Airlines poinformowało, że na pokładzie samolotu znajdowało się 60 pasażerów i czterech członków załogi. Wojskowym śmigłowcem leciało trzech żołnierzy - podał Reuters, powołując się na amerykańskiego urzędnika.
Władze USA nie podały na razie oficjalnej informacji o ofiarach katastrofy.
Źródło: Reuters, "New York Times", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Douglas Litchfield/Shutterstock