Trump: za tymi atakami mogą stać Chiny. Pompeo wskazuje na Rosję

Źródło:
PAP

Prezydent Donald Trump zasugerował we wpisie na Twitterze, że za cyberatakami wymierzonymi w Stany Zjednoczone mogą stać Chiny. Innego zdania jest szef amerykańskiej dyplomacji. Wcześniej sekretarz stanu USA Mike Pompeo publicznie oskarżył o ataki Rosję.

"W kłamliwych mediach cyberatak jest znacznie większy niż w rzeczywistości. Zostałem o tym wszystkim dokładnie poinformowany i wszystko jest pod kontrolą" - napisał na Twitterze Donald Trump. Jak zasugował, odpowiedzialne za atak hakerski "mogą być Chiny".

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>

Pompeo wskazał na Rosję

Rząd USA poinformował w środę o poważnych i wciąż trwających atakach hakerskich na jego sieci komputerowe oraz toczącym się w tej sprawie śledztwie. Według agencji Reutera celem ataków były między innymi ministerstwa finansów i handlu. "The New York Times" podał, że ucierpiał również Pentagon, a według "Washington Post" także Departament Stanu. "Politico" twierdzi, że ataki dotknęły również sieci ministerstwa energii i podległej mu Narodowej Administracji Bezpieczeństwa Jądrowego (NISA).

Prezydent USA Donald TrumpPAP/EPA/Chris Kleponis / POOL

W piątek wieczorem szef Departamentu Stanu Mike Pompeo w wywiadzie telewizyjnym oskarżył Rosję o ataki na instytucje rządowe USA. - Myślę, że jest tak, iż teraz możemy dość wyraźnie powiedzieć, że to Rosjanie zaangażowali się w te działania - oznajmił. - To był bardzo znaczący wysiłek. Wciąż badamy, co dokładnie się stało - przyznał szef amerykańskiej dyplomacji.

Pompeo był pierwszym przedstawicielem administracji prezydenta Donalda Trumpa, który publicznie obarczył Kreml odpowiedzialnością za "działania przy użyciu różnorodnych wyrafinowanych narzędzi do infiltracji dziesiątek rządowych i prywatnych systemów informatycznych", w tym laboratoriów jądrowych, Pentagonu czy Departamentu Skarbu.

Sekretarz stanu USA Mike PompeoShutterstock

Atak hakerski na USA

Do piątku Mike Pompeo bagatelizował sprawę i tłumaczył, że instytucje rządu federalnego codziennie są celem wielu prób wirtualnych włamań.

Amerykańska Agencja do spraw Cyberbezpieczeństwa i Infrastruktury (CISA) wydała jednak w czwartek pilne ostrzeżenie, że hakerzy "wykazali zdolność wykorzystywania łańcuchów dostaw oprogramowania i wykazali znaczną wiedzę o sieciach Windows". Instytucja dodała, że niektóre taktyki, techniki i procedury napastników "nie zostały jeszcze odkryte". Eksperci twierdzą, że ustalenie, w jakim stopniu amerykańskie sieci teleinformatyczne i łańcuchy dostaw oprogramowania zostały naruszone, może potrwać kilka miesięcy.

Gigant informatyczny Microsoft informował wcześniej, że zidentyfikował kilkadziesiąt firm, agencji rządowych i think tanków, do których przedostali się hakerzy. Prawie połowa z tej liczby to prywatne firmy technologiczne. Wiele z nich zajmuje się bezpieczeństwem cyfrowym sektora publicznego.

"Sytuacja się rozwija, ale coraz więcej wskazuje, że może to być nasz współczesny cyber-odpowiednik Pearl Harbor" - napisał w piątek na Twitterze Jason Crow, kongresmen Partii Demokratycznej ze stanu Kolorado, odnosząc się a ten sposób do ataku sił japońskich na amerykańskie w czasie II wojny światowej, na Pearl Harbor.

Według doniesień "The New York Times" służby wywiadowcze USA poinformowały Kongres, że ich zdaniem, atak został przeprowadzony przez rosyjski wywiad cywilny SWR. Ambasador Rosji w Waszyngtonie Anatolij Antonow jeszcze w środę określał doniesienia medialne obwiniające Kreml, jako "bezpodstawne".

Autorka/Autor:mb//now

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/Chris Kleponis / POOL