Budżetowy pat w USA. Do północy (czasu lokalnego) demokratom i republikanom nie udało się porozumieć ws. nowego budżetu. Oznacza to paraliż niemal całego sektora publicznego. - Rządowe budynki będą zamknięte na czas blokady wydatków budżetowych - ogłosił Barack Obama. Wcześniej Partia Demokratyczna odmówiła uczestnictwa w "rozmowach ostatniej szansy" z Republikanami. Lider większości demokratycznej w Senacie Harry Reid powiedział, że nie będzie uczestniczył w negocjacjach "z bronią u skroni".
1 października w Stanach Zjednoczonych rozpoczyna się nowy rok budżetowy. Jednak w wyniku braku porozumienia w Kongresie Amerykanie nie mają budżetu, a to oznacza, że od wtorku część instytucji rządowych i agend federalnych zostanie zamkniętych. Nieczynne będą także zabytki i parki narodowe.
800 tysięcy na przymusowym zwolnieniu
- Setki tysięcy pracowników pozostaną w pracy bez pensji, a setki tysięcy natychmiast pójdą na urlopy bezpłatne - powiedział Barack Obama podczas poniedziałkowej konferencji prasowej. W pracy pozostaną tylko ci, których zajęcie uznane jest jako kluczowe dla ochrony życia, własności lub bezpieczeństwa narodowego.
Na przymusowy urlop - jak wyliczył "New York Times" - ma iść 97 proc. pracowników NASA, 94 proc. pracowników agencji ochrony środowiska, około proc. 80 personelu ministerstwa pracy i resortu finansów, a także połowa ludzi zatrudnionych w Pentagonie. - Blokada będzie miała dla Amerykanów bardzo poważne skutki ekonomiczne - mówił dziennikarzom Obama w Białym Domu. Szacuje się, że do pracy nie przyjdzie około 800 tysięcy urzędników.
Zwrócił się także do żołnierzy, mówiąc, że pozostaną oni na służbie i mają normalnie pełnić obowiązki. Mówił także do cywilów. - Wy i wasze rodziny zasługujecie na więcej niż to, co widzimy w Kongresie - powiedział. - Wiem, że kolejne dni mogą być pełne niepewności, dlatego będę pracować, by naciskać na Kongres - dodał Obama.
Obama nie zniesie szantażu
Według prezydenta, ten "paraliż był całkowicie do uniknięcia", a całej tej sytuacji winni są Republikanie, którzy - w jego ocenie - "kwestionują wyniki wyborów", uzależniając zgody na ustawę budżetową od uchylenia bądź przynajmniej opóźnienia wejścia w życie tzw. Obamacare, czyli reformy systemu opieki zdrowotnej.
Choć ustawa o reformie została przyjęta przez Kongres już w 2010 roku, to republikanie, którzy w międzyczasie zdobyli większość w Izbie Reprezentantów, nie mogli się z nią pogodzić i już ponad 40 razy próbowali bezskutecznie ją uchylić przy okazji innych głosowań.
Reforma musi być
Paradoksalnie nieprzyjęcie nowej ustawy budżetowej nie opóźni rozpoczynającego się we wtorek wejścia w życie znienawidzonej przez republikanów reformy systemu opieki zdrowotnej, bo ogromna większość finansowania tej reformy została zagwarantowana ustawą "Affordable Care Act" oraz innymi ustawami.
Obama poinformował, że jego program reformy opieki zdrowotnej "wejdzie w życie we wtorek, tak jak zostało to zaplanowane". - Kongres nie może tego powstrzymać - powiedział. - Jutro dziesiątki milionów Amerykanów będzie mogło kupić niedrogo ubezpieczenie zdrowotne - tłumaczył konieczność wprowadzenia zmian w służbie zdrowia.
Latające projekty, czyli do trzech razy sztuka
Zgodnie z oczekiwaniami Senat odrzucił w poniedziałek stosunkiem głosów 54 do 46 ustawę o wydatkach państwa w wersji przyjętej przez zdominowaną przez Republikanów Izbę Reprezentantów, gdyż zawierała ona zapis o odroczeniu o rok wejścia w życie Obamacare. W nocy z poniedziałku na wtorek Izba przyjęła nowy, trzeci już projekt ustawy budżetowej wprowadzający zmiany w finansowaniu powszechnej służby zdrowia. 228 kongresmenów opowiedziało się za nową, przygotowaną przez Partię Republikańską ustawą, 201 było przeciw. Kontrolujący Senat demokraci oraz Barack Obama uprzedzali, że odrzucą ustawę, która niszczy Obamacare. Jest to bowiem jedno z kluczowych osiągnięć prezydenta z pierwszej kadencji. Już podczas kampanii w 2008 r. Obama obiecał, że zreformuje amerykański system opieki zdrowia tak, by jak najwięcej ludzi zostało objętych ubezpieczeniem. Obecnie ponad 40 mln Amerykanów nie ma żadnego ubezpieczenia.
Niewypłacalność w tle
Poza przyjęciem ustawy budżetowej Kongres musi się też zgodzić na zwiększenie dozwolonego limitu zadłużenia kraju (obecnie 16,7 bln USD), który - jak szacuje resort finansów - zostanie osiągnięty w drugiej połowie października.
Tu brak porozumienia będzie jeszcze tragiczniejszy w skutkach, bo brak zgody kongresmenów na dodrukowanie pieniędzy oznaczałby konieczność ogłoszenia niewypłacalności USA i niemożność uregulowania zobowiązań wynikających z obsługi amerykańskiego długu na rynkach międzynarodowych. Taka sytuacja miałaby miejsce po raz pierwszy w historii.
Autor: rf//kdj/jk / Źródło: tvn24.pl, Reuters, PAP