Lori Gilbert Kaye była jedyną ofiarą ataku uzbrojonego w karabin szturmowy mężczyzny w synagodze w Poway w pobliżu kalifornijskiego San Diego. 60-latka rzuciła się między napastnika a rabina Yisroela Goldsteina, który został ranny. W poniedziałek odbył się jej pogrzeb.
Sobotni atak wywołał szok wśród mieszkańców amerykańskiego miasta Poway. Do ataku doszło podczas najważniejszego i najstarszego święta żydowskiego cyklu rocznego - Paschy - obchodzonego na pamiątkę oswobodzenia Izraelitów z niewoli egipskiej.
Sprawca, 19-letni John T. Earnest, był przesłuchiwany miesiąc temu w sprawie podpalenia meczetu, został jednak wypuszczony wobec braku przesłanek, że miał z tym coś wspólnego.
Mężczyzna w sobotę wszedł do świątyni Chabad-Lubawicz wypełnionej wiernymi i zaczął strzelać. Według agencji Reutera po wystrzeleniu kilku pocisków, broń - karabin szturmowy - prawdopodobnie się zacięła. 19-latek został zatrzymany, gdy uciekał z miejsca ataku.
"Poświęcała się dla wszystkich, kochała wszystkich"
Podczas strzelaniny ranne zostały cztery osoby. Jedyną ofiarą napastnika była Lori Gilbert Kaye, która w wyniku odniesionych ran zmarła w szpitalu. Kobieta została postrzelona, kiedy próbowała osłonić sprzed atakiem rabina.
W poniedziałek w synagodze w Poway odbył się pogrzeb 60-latki. W jego trakcie rabini apelowali do Amerykanów o pokój, jedność i niepoddawanie się złu.
- Moja matka wychowała mnie, aby stać się taką jak ona: kobietą, która otaczała opieką wszystkich ludzi, która poświęcała się dla wszystkich, kochała wszystkich - powiedziała w trakcie pogrzebu Lori jej córka, Hannah.
Podczas uroczystości 22-latka miała na sobie różową sukienkę swojej mamy. Jak tłumaczyła, założyła ją dlatego, że jej mama "zawsze była barwną kobietą".
- Dla niej judaizm opierał się na tym, kim jesteśmy jako osoby - podkreślała, dodając, że jej matka traktowała innych, okazując dobro i szacunek. - Moja matka żyła w ten sposób. Każdy był jej siostrą, każdy był jej przyjacielem - mówiła Hannah.
Na koniec zgromadzeni w synagodze odśpiewali pieśń "Boże, błogosław Amerykę".
Kolejny atak na synagogę
Strzelanina w Poway wydarzyła się dokładnie w sześć miesięcy po ataku na synagogę w Pittsburghu. Jej sprawca, 46-letni Robert Bowers, wtargnął wtedy do synagogi, krzycząc: "Wszyscy Żydzi muszą zginąć", po czym otworzył ogień do wiernych zgromadzonych w świątyni na modlitwie z okazji szabasu.
Zginęło jedenaście osób, a sześć, w tym czterej policjanci, zostało rannych. Bowers - jak ustaliły służby - był aktywnym uczestnikiem forum dyskusyjnego na antysemickim portalu skrajnej prawicy.
Autor: akw//now / Źródło: CNN