Amerykańskie media szeroko rozpisują się na temat zaprzysiężenia Amy Coney Barrett na sędziego Sądu Najwyższego. "New York Times" pisze o "niestosownej hipokryzji" oraz o "krucjacie konserwatystów". "Wall Street Journal" zarzuca demokratom próby delegitymizacji Sądu Najwyższego i z zadowoleniem przyjmuje nową sędzię.
"New York Times" swój komentarz redakcyjny we wtorek tytułuje "Sąd Najwyższy Partii Republikańskiej". Ostrzega przy tym, że "ugruntowanie konserwatyzmu w najważniejszym sądzie (w USA) wiązać się będzie z dużymi kosztami".
"To, co wydarzyło się w Senacie w poniedziałek wieczorem, było z pozoru normalnym procesem amerykańskiego porządku konstytucyjnego - zatwierdzeniem kandydata prezydenta do Sądu Najwyższego" - stwierdza "NYT". W rzeczywistości - jak ocenia gazeta - senatorzy republikanów, "reprezentując mniejszość Amerykanów, nadwyrężają reputację Sądu", zatwierdzając Barrett dożywotnio na kilka dni przed wyborami, w których GOP może "ponieść wielką porażkę".
"NYT" uważa, że trzy nominacje prezydenta USA Donalda Trumpa do Sądu Najwyższego to część projektu polegającego na "przekształceniu sądów z tarczy obronnej przeciwko większości" w "antydemokratyczny miecz". Wymierzony jest on przeciwko "progresywnym ustawom".
Proces nominacji konserwatywnej 48-letniej sędzi był według "NYT" "niestosowną hipokryzją". "Republikanie pędzili, by zatwierdzić Barrett na tydzień przed wyborami ogólnokrajowymi, wbrew zasadzie, na którą głośno powoływali się cztery lata temu" - odnotowuje nowojorski dziennik.
Pierwsze kroki Barrett w Sądzie Najwyższym oznaczać będą według "NYT" "kulminację czterdziestoletniej krucjaty konserwatystów" i zaprzysiężenia sędziów, którzy "przez dekady będą barykadami przeciwko coraz bardziej postępowemu narodowi". "NYT" nie ma złudzeń w kwestii głosowań Barrett w Sądzie Najwyższym i wskazuje, że jej "proces zatwierdzenia pokazał wszystko, co potrzebujemy wiedzieć". Dziennik szczególnie obawia się zaostrzenia przepisów aborcyjnych oraz ograniczenia systemu opieki zdrowotnej Obamacare.
"To dziedzictwo pozostanie na pokolenie lub więcej"
Całkowicie odmienny komentarz redakcyjny przedstawił we wtorek konserwatywny "Wall Street Journal", który twierdzi że dołączenie Barrett do Sądu Najwyższego to "przełom dla sądownictwa". Dziennik chwali Barrett za "głęboką znajomość prawa" i wykazywanie tego w rozmowach. Podkreśla, że jest życzliwa dla ludzi i przypomina, że wraz z córką płakała po zobaczeniu filmu z zabójstwem George'a Floyda przez policjanta. Utrzymywała też w ocenie "WSJ" "pokerową twarz", gdy demokraci w Senacie ją przesłuchiwali.
"Jej opanowanie wyjaśnia, dlaczego 51 proc. Amerykanów w ankiecie Gallupa w zeszłym tygodniu stwierdziło, że chce, by dołączyła do Sądu Najwyższego. Głosując tak, republikanie trzymali się swoich zasad i wypełniali swoją konstytucyjną rolę, bez względu na konsekwencje wyborcze" - pisze "WSJ".
W tym kontekście gazeta składa wyrazy uznania dla lidera republikańskiej Mitcha McConnella za "pomoc w przekształcaniu sądów po dekadach liberalnej dominacji". Oprócz Sądu Najwyższego w ciągu 3,5 roku republikanie mianowali ponad 200 innych sędziów. "To dziedzictwo pozostanie na pokolenie lub więcej" - uważa "WSJ".
Jednocześnie dziennik twierdzi, że przewaga w Sądzie Najwyższym konserwatystów "nie gwarantuje żadnych konkretnych orzeczeń czy politycznych decyzji". Wskazuje przy tym, że sędziowie z tej strony społecznego sporu "już pokazali różne sposoby czytania konstytucji i postępowania z precedensami".
"Mamy nadzieję, że nowy Sąd będzie dążył do przywrócenia właściwego rozumienia podziału władz, zachowując przy tym wolność jednostki tak jak interpretuje ją konstytucja" - pisze "WSJ". I podkreśla, że ważna jest ochrona Amerykanów "przed progresywnymi atakami na wolność słowa, wolność religijną i prawo do posiadania broni".
W ocenie "WSJ" demokraci, nazywając nominację Barrett "bezprawnym procesem", chcą "zdelegitymizować Sąd w przypadku ich decyzji o dodaniu dwóch czy czterech sędziów, jeśli uzyskają kontrolę nad Senatem". "WSJ" ostrzega ich przed powiększeniem składu Sądu Najwyższego.
Źródło: PAP