Administracja Aleksandra Łukaszenki znalazła panaceum na niedobór mięsa na lokalnym rynku. Panaceum kojarzące się bardziej z sowiecką gospodarką rozdzielczo-nakazową, niż wolnym rynkiem.
Białoruskie rządowe media są zgodne: winnymi niedoborów wieprzowiny na krajowym rynku, a co za tym idzie wzrostów cen mięsa, są jego chciwi producenci, którzy zamiast zaopatrywać rodzimy rynek, eksportują swoje wyroby do Rosji. Jak wskazuje główny państwowy dziennik "SB. Biełaruś Siegodnia", niektóre zakłady produkcyjne "do tego stopnia puściły się w pogoń za rosyjskim rublem, że zapomniały o własnym konsumencie".
Pomoże administracja
W opamiętaniu się w pogoni za zyskiem producentom mięsa pomogą urzędy. Organy administracji lokalnej wzięły pod lupę dostawy wyrobów masarskich do białoruskich sklepów. W najbliższym czasie ma powstać specjalny grafik, który wyznaczy ile mięsa musi trafiać do rodzimych sklepów i magazynów.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24