O niezwykłym szczęściu może mówić dwójka Brytyjczyków. Spadochroniarz Paul Lewis spadł z wysokości 600 metrów nie odnosząc poważniejszych obrażeń. Ogromnego farta miała również pewna 11-latka, która wyskoczyła z samochodu kilka sekund przed tym, jak auto runęło w przepaść.
Paul Lewis, czterdziestoletni spadochroniarz z dwudziestoletnim doświadczeniem, filmował właśnie innego amatora podniebnych wrażeń. Dziewczyna skakała z wysokości 10 tysięcy stóp (3300 metrów). Kiedy Lewis był na wysokości 3 tysięcy stóp (ponad 900 metrów), jego spadochron zawiódł. Spadochroniarz miał zapasowy, ale ten również nie otworzył się całkowicie. Mężczyzna spadł więc 600 metrów w dół i wylądował na metalowym dachu hangaru lotniska.
Lewis może mówić o niesamowitym szczęściu. Trafił do szpitala z obrażeniami głowy i szyi, ale jak mówią lekarze, jego stan jest stabilny, a on sam - w dobrym nastroju.
Historia zna inne przypadki spadochroniarzy, którzy spadli z dużej wysokości. Jednym z najbardziej spektakularnych jest historia Shayny Richardson, Amerykanki, która przeżyła upadek z wysokości ponad 1,8 km. Gdy trafiła do szpitala, okazało się, że była w ciąży. Zarówno ona, jak i dziecko przeżyli.
Kaskaderski skok 11-latki
Refleks nie zawiódł za to pewnej 11-latki z Wielkiej Brytanii. Dziewczynka siedziała w zaparkowanym samochodzie słuchając muzyki. Przez przypadek zwolniła dźwignię ręcznego hamulca, a stojące na klifie auto zaczęło powoli staczać się w przepaść. 11-latka próbowała zaciągnąć hamulec z powrotem, ale bez skutku. Wyskoczyła więc z samochodu sekundy przed tym, jak spadło w piętnastometrową przepaść - najpierw na skały, a potem do wody.
Dziewczyna trafiła do szpitala z drobnymi obrażeniami.
Według służb ratunkowych, gdyby nie iście kaskaderski skok, nie przeżyłaby upadku. - Gdyby została w samochodzie chociaż sekundę dłużej, nie miałaby szans - ocenili ratownicy.
Źródło: Sky News, Fox News, Daily Telegraph
Źródło zdjęcia głównego: telegraph.co.uk