Pekin odpowiada na sankcje: Unia Europejska powinna zdać sobie sprawę z powagi swojego błędu

Źródło:
PAP, Reuters

Szef unijnej delegatury w Chinach został wezwany do tamtejszego resortu spraw zagranicznych, gdzie poinformowano go o stanowczym proteście przeciwko sankcjom Unii Europejskiej. Nałożone one zostały na chińskich urzędników za "poważne pogwałcenia" praw człowieka wobec muzułmańskiej mniejszości ujgurskiej w regionie Sinciang.

Unia Europejska ogłosiła w poniedziałek sankcje przeciwko czterem urzędnikom i jednej instytucji z regionu Sinciang na zachodzie Chin. Są to pierwsze unijne sankcje przeciwko Chinom od ponad 30 lat i polegają na zamrożeniu aktywów oraz zakazie wjazdu na terytorium Wspólnoty.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO

W reakcji na tę decyzję wiceszef chińskiego MSZ wezwał szefa delegatury Unii Europejskiej w Chinach Nicolasa Chapuisa i przekazał, że Unia powinna "zdać sobie sprawę z powagi swojego błędu, naprawić go i powstrzymać się od konfrontacji, aby nie wyrządzić dalszej szkody dwustronnym relacjom".

Unijne sankcje ostro skrytykował we wtorek chiński minister spraw zagranicznych i radca stanu Wang Yi podczas wspólnej konferencji prasowej z odwiedzającym Chiny szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem. - Kraje powinny wspólnie przeciwstawić się wszelkim formom jednostronnych sankcji - oświadczył. We wspólnym komunikacie obaj ministrowie wyrazili poparcie dla organizacji szczytu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ i oskarżyli Stany Zjednoczone o próby zniszczenia ram prawa międzynarodowego.

Pierwsze takie sankcje od trzech dekad

Według Unii, objęci sankcjacmi urzędnicy, Zhu Hailun, Wang Junzheng, Wang Mingshan i Chen Mingguo, są odpowiedzialni za "poważne pogwałcenia praw człowieka w Chinach, w szczególności za masowe arbitralne zatrzymania Ujgurów i osób należących do innych muzułmańskich mniejszości etnicznych". Z tego samego powodu Bruksela nałożyła sankcje na Biuro Bezpieczeństwa Publicznego Korpusu Produkcyjno-Budowlanego Sinciangu (XPCC), państwowej organizacji gospodarczej i paramilitarnej, utworzonej w celu zasiedlania zachodnich obszarów Chin.

To pierwsze sankcje, jakie Unia nakłada na Chiny od ponad 30 lat. Ostatnie zostały nałożone po serii protestów, które odbyły się wiosną 1989 roku na placu Tiananmen w Pekinie. Wówczas Bruksela nałożyła na Pekin nadal obowiązujące embargo na broń.

Równolegle podobne sankcje wprowadziła również Wielka Brytania, Kanada i Stany Zjednoczone.

"Sankcje odwetowe"

Chińskie MSZ ogłosiło w poniedziałek sankcje odwetowe wobec 10 polityków i badaczy oraz czterech instytucji z Unii Europejskiej. Są wśród nich europosłowie i posłowie parlamentów krajowych, a także niemiecki etnolog Adrian Zenz, autor licznych raportów na temat sytuacji Ujgurów w Sinciangu. Pekin nałożył sankcje również na Komitet ds. Politycznych i Bezpieczeństwa Rady Unii Europejskiej, Podkomisję ds. Praw Człowieka Parlamentu Europejskiego, niemiecki think tank MERICS oraz duńską organizację Alliance of Democracies Foundation (AoD).

W komunikacie MSZ wyjaśniono, że "sankcje odwetowe polegają na zakazie wjazdu tych osób i ich krewnych do Chin kontynentalnych, Hongkongu i Makau", a "objęte nimi osoby, a także związane z nimi firmy i instytucje nie będą też mogły prowadzić interesów z Chinami".

Jak podaje Reuters, według nieoficjalnych szacunków co najmniej milion muzułmanów jest przetrzymywanych w obozach w regionie Sinciang. Działacze praw człowieka i niektórzy zachodni politycy zarzucają Chinom stosowanie tortur i pracy przymusowej. Tamtejsze władze zaprzeczają, aby naruszano prawa człowieka wobec Ujgurów, przekonując, że obozy zapewniają szkolenia zawodowe i są potrzebne do walki z ekstremizmem.

Ujgurka z chińskiego miasta Kaszgar Shutterstock

Autorka/Autor:akw\mtom

Źródło: PAP, Reuters

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock