Służba Bezpieczeństwa Ukrainy rozbiła grupę dywersantów, która, jak twierdzą funkcjonariusze, zorganizowała serię zamachów w Charkowie i obwodzie charkowskim. Zatrzymanym skonfiskowano pokaźny arsenał broni. Mieli m.in. granatniki, miotacze ognia, karabinki AK, broń strzelecką i pistolety z tłumikami.
Funkcjonariusze ukraińskiej Służby Bezpieczeństwa zatrzymali łącznie 11 dywersantów. Wszyscy są obywatelami Ukrainy.
"Bojówkarze są podejrzani o zorganizowanie zamachów na biuro banku komercyjnego w Charkowie w lipcu, charkowska obwodową komisję poborową w sierpniu oraz charkowską organizację wolontariuszy w lutym. Są podejrzani także o doprowadzenie do eksplozji cysterny kolejowej" – poinformował na Facebooku doradca szefa Służby Bezpieczeństwa Markijan Łubkiwski.
Kolejne zamachy dywersanci mieli zorganizować na święta Wielkanocne, obchodzone przez prawosławnych w tym roku 12 kwietnia.
"Podział ról i obowiązków"
"Grupa dywersyjna było dobrze zorganizowana, z określonym podziałem ról i obowiązków. Koordynatorem terrorystów był lider charkowskiej organizacji Opłot Jewhen Żylin – pisał Łubkiwski. Żylin jest poszukiwany listem gończym i według SBU ukrywa się w Rosji.
Organizacja Opłot powstała w 2010 r. Jej twórca, Jewhen Żylin, były oficer ukraińskiego MSW, miał wspierać rodziny poległych funkcjonariuszy milicji.
W rzeczywistości organizacja walczyła z ukraińskimi aktywistami, uczestnicząc w antyukraińskich protestach w Charkowie i Kijowie. Oddział Opłotu powstał m.in. w Doniecku, gdzie rekrutował bojówkarzy, walczących z żołnierzami ukraińskimi.
Żylin jest poszukiwany w związku z podejrzeniami o finansowanie rebeliantów w obwodach donieckim i ługańskim.
"Dywersantom zarekwirowano pokaźny arsenał broni. Mieli granatniki RPG-7, miotacze ognia, karabinki AK, karabin snajperski, pistolety z tłumikami, granaty, substancję wybuchową, wielką ilość amunicji do broni strzeleckiej, a także miny dywersyjne do uszkodzenia m.in. rurociągów" - relacjonował Markijan Łubkiwski.
Seria zamachów w Charkowie
Zamachy, których mieli dokonać zatrzymani, to tylko część ataków, do których dochodziło ostatnio w Charkowie. Zamachowcy mieli na celowniku m.in. żołnierzy walczących z rebeliantami w Donbasie.
W marcu podłożyli ładunek wybuchowy pod minibus należący do dowódcy batalionu ochotniczego Słobodańszczyna Andrija Janhołenki. Mężczyzna i jego żona zostali ranni.
Sprawcy użyli podobnych ładunków podczas ataku 22 lutego, podczas Marszu Godności z okazji rocznicy wydarzeń na kijowskim Majdanie. W wyniku tego zamachu zginęły cztery osoby, a kilkadziesiąt zostało rannych.
Władze w Kijowie utrzymują, że zamachowcy w Charkowie i innych miastach Ukrainy działają m.in. na zlecenie rosyjskich służb specjalnych.
Autor: tas\mtom / Źródło: SBU.gov.ua, Newsru.ua
Źródło zdjęcia głównego: sbu.gov.ua