Andrij Szewczyk, były wicemer Enerhodaru, który po inwazji zbrojnej Rosji na Ukrainę nawiązał współpracę z rosyjskimi okupantami i ogłosił się "nowym szefem administracji miasta", został w niedzielę ranny w wyniku wybuchu. Legalny mer Enerhodaru Dmytro Orłow przekazał, że w wyniku eksplozji nie został poszkodowany żaden inny mieszkaniec, co oznacza, że celem był właśnie kolaborant.
Jak poinformowały lokalne media, do eksplozji doszło przy wejściu na klatkę schodową budynku przy ulicy Kurczatowa 38, w którym mieszkała matka Szewczyka. Były wicemer Enerhodaru miał ją odwiedzać codziennie rano. Wraz z nim zostało rannych dwóch jego ochroniarzy. Wszyscy trafili do szpitala.
Dmytro Orłow przekazał, że oprócz Szewczyka i jego ochroniarzy nie został poszkodowany żaden inny mieszkaniec bloku, co wskazuje, że celem był właśnie on. "Wszystkie okoliczności zdarzenia są wyjaśniane, ale mamy dokładne potwierdzenie, że samozwańczy 'szef administracji ludowej' Szewczyk i jego ochroniarze zostali ranni w wyniku eksplozji. Zostali hospitalizowani" - napisał na Telegramie Orłow.
Na początku kwietnia Szewczyk, wicemer okupowanego przez Rosjan Enerhodaru, związany z prorosyjską partią Opozycyjna Platforma - Za Życie, ogłosił się "nowym szefem administracji miasta". Kolaborant, popierany przez rzekomą "radę społeczną" zwolnił legalnie wybranego mera Dmytra Orłowa i innych przedstawicieli władz miasta.
Jak podał portal tygodnika "Zerkało Tyżnia", Rosja planuje zaanektować tymczasowo okupowany Enerhodar w celu zawłaszczenia elektrowni atomowej w Zaporożu.
Źródło: PAP, zn.ua, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/GoogleMaps