- Podpisanie ustawy we wtorek wywołało tego samego dnia protest w Kijowie. Demonstracje zostały też zaplanowane w innych miastach. Także Komisja Europejska wyraziła zaniepokojenie.
- Dziennikarz piszący o korupcji powiedział wprost: "nie ma już szans na skuteczne śledztwa w sprawach korupcji w otoczeniu Wołodymyra Zełenskiego".
- W środę prezydent Ukrainy oświadczył, że postulaty protestujących nie są ignorowane. Zapowiedział nową ustawę.
Ukraiński parlament przegłosował we wtorek ustawę o ograniczeniu autonomii Narodowego Biura Antykorupcyjnego Ukrainy (NABU) i Specjalnej Prokuratury Antykorupcyjnej (SAP), które mają odtąd podlegać Prokuraturze Generalnej Ukrainy. Dzień wcześniej Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) przeprowadziła rewizje w instytucjach antykorupcyjnych. Zatrzymano co najmniej dwie osoby.
Dyrektor NABU Semen Krywonos oświadczył na briefingu prasowym, że parlament, uchwalając ustawę o ograniczeniu autonomii NABU i SAP, faktycznie zniszczył infrastrukturę antykorupcyjną.
We wtorek wieczorem w Kijowie zgromadziło się ponad 1,2 tysiąca osób, a liczba uczestników rosła. Uczestnicy protestu trzymali w rękach transparenty z napisami: "I znowu tu jesteśmy", "Dość bezprawia", "Wy co, całkiem zwariowaliście?", "Jak jednego dnia trafiliśmy znów do 2013 r.", "Usłyszycie nas", "Janukowycz skończył źle".
Zgromadzeni skandowali hasła: "Weto dla ustawy", "Nie dla korupcji we władzy", "Hańba", "Ręce precz od NABU" i "Oddajcie Europę". Jak wcześniej informowały media lokalne, protesty przeciwko ustawie zostały zaplanowane również we Lwowie, Dnieprze i Odessie.
Reakcja Wołodymyra Zełenskiego na protesty
W środę w serwisie X prezydent Ukrainy napisał, że odbył spotkanie z urzędnikami i przedstawicielami organów ścigania. Zapewnił, że protesty na ulicach i w mediach społecznościowych nie są ignorowane.
Wołodymr Zełenski zapowiedział, że przedstawi Radzie Najwyższej swój prezydencki projekt ustawy, która "wzmocni rządy prawa". Ponadto ustawa ma zwiększyć ochronę instytucji przed wpływami rosyjskimi. Prezydent Ukrainy podkreślił, że wszystkie normy niezależności organów antykorupcyjnych zostaną zachowane, a przepisy zostaną zaprojektowane przy udziale szefów organów ścigania, organów antykorupcyjnych i Prokuratury Generalnej.
Niezależny ekspert krytykuje zmiany w NABU i SAP
Bardzo krytycznie uchwaloną ustawę skomentował Jurij Nikołow, redaktor projektu śledztw antykorupcyjnych Naszi Hroszi (ukr. Nasze Pieniądze - red.).
- Teraz możliwe będą ruchy korupcjonistów na najwyższych szczeblach władzy. Działania detektywów i prokuratorów, którzy zostali powołani 10 lat temu po Majdanie (rewolucji godności) właśnie po to, by badać korupcję na najwyższych szczeblach władzy, teraz będą znane Prokuraturze Generalnej, której szefa wybrał i powołał osobiście Wołodymyr Zełenski. Dlatego moim zdaniem nie mamy już żadnych szans na skuteczne śledztwa w sprawach korupcji w otoczeniu Wołodymyra Zełenskiego - stwierdził Nikołow, autor artykułów dla tygodnika "Dzerkało tyżnia".
Jak ocenił, samo w sobie głębokie zaniepokojenie ze strony UE i krajów G7 w sprawie ograniczenia niezależności NABU i SAP jeszcze nic nie znaczy.
- Teraz jednak ci, którzy nie chcą widzieć Ukrainy w Unii Europejskiej, również spośród samych państw członkowskich UE, zyskali miażdżący argument. Ukraina sama przeprowadziła "reformę" mającą na celu ograniczenie walki z korupcją. Sama wykonała krok antyzachodni, więc po co ją przyjmować do UE - zaznaczył.
Zdaniem Nikołowa Ukraina zrobiła to, o czym Władimir Putin mówił tuż przed inwazją w przemówieniu na temat istnienia w Ukrainie NABU i SAP. - Putin się zastanawiał, po co te instytucje były tworzone? To miało odróżniać Ukrainę od tej wersji państwa, którą on chciał zbudować na jej miejscu - zauważył współzałożyciel projektu Naszi Hroszi.
- Teraz wszyscy ci, którzy nie chcieli widzieć nas w Unii, mają żelazny argument – oficjalnie podarowany przez samego Wołodymyra Zełenskiego. Teraz trudno będzie na to jakkolwiek odpowiedzieć Węgrom czy Słowacji - zaznaczył.
Komisja Europejska chce wyjaśnień
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zażądała wyjaśnień od prezydenta Ukrainy. Jak poinformował rzecznik Komisji Europejskiej, Guillaume Mercier, przewodnicząca "wyraziła poważne zaniepokojenie konsekwencjami" nowych regulacji i "zażądała wyjaśnień od ukraińskiego rządu". Von der Leyen skontaktowała się w tej sprawie bezpośrednio z Wołodymyrem Zełenskim.
Mercier przypomniał, że poszanowanie praworządności oraz skuteczna walka z korupcją to podstawowe warunki członkostwa w Unii Europejskiej. - Jako kraj kandydujący Ukraina jest zobowiązana do pełnego przestrzegania tych zasad. Nie ma w tej kwestii miejsca na kompromis - ostrzegł.
Do zmian w ukraińskim prawie odniósł się także komisarz ds. praworządności Michael McGrath. Na konferencji w Kopenhadze powiedział, że pozycja obu antykorupcyjnych organów była budowana w Ukrainie od dekady i są one postrzegane jako kamienie węgielne rządów prawa w tym kraju.
- Poszanowanie praworządności i walka z korupcją są podstawowymi elementami Unii Europejskiej. Jako kraj kandydujący Ukraina musi w pełni przestrzegać tych standardów i w tej kwestii nie może być mowy o kompromisie, niezależnie od okoliczności, w jakich Ukraina się znajduje - podkreślił McGrath.
- Nie chcemy, aby postęp, który został ciężko wywalczony na Ukrainie i który był budowany przez wiele lat, został cofnięty - dodał. Według niego Komisja Europejska obawia się, że w wyniku zmian NABU i SAP zostaną podporządkowane Prokuratorowi Generalnemu.
Autorka/Autor: fil//akw
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Victor Kowalczuk