Ukraina wczoraj została przyjęta do Unii Europejskiej rozumianej jako wspólnota losu - powiedział w sobotnich "Faktach po Faktach" doktor Marek Prawda, były dyrektor Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce. Komentując przyjazd Ursuli von der Leyen do Kijowa i wręczenie prezydentowi Ukrainy dokumentów niezbędnych w procesie uzyskiwania statusu kandydata, ocenił, że było to "pasowanie na przywódcę".
Ukraina należy do Europy. Tutaj rozpoczyna się wasza droga w stronę Unii Europejskiej - powiedziała w piątek w Kijowie przewodnicząca Komisji Europejskiej po spotkaniu z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Ursula von der Leyen wręczyła na konferencji prasowej Zełenskiemu dokumenty, które strona ukraińska musi wypełnić, by KE mogła formalnie przedstawić Radzie Europejskiej opinię dotyczącą uznania Ukrainy za państwo kandydujące do Unii.
Prawda: szefowa KE zyskała atrybuty przywództwa
- Ukraina wczoraj została przyjęta do Unii Europejskiej rozumianej jako wspólnota losu - ocenił piątkowe wydarzenia z Kijowa doktor Marek Prawda, były dyrektor Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce, były ambasador Polski w Niemczech i Szwecji. Gość "Faktów po Faktach" dodał, że nie ma złudzeń, iż "jakieś lobby gospodarcze ożyje i będzie opowiadało swoje kawałki, ale uważam, że to jest sytuacja bardzo trudna do odwrócenia".
- To był rodzaj dżentelmeńskiego kontraktu. To jest bardzo ważne dla Ukrainy, bo Ukraina poczuła się członkiem wspólnoty. To jest też bardzo ważne dla Ursuli von der Leyen, bo zyskała atrybuty przywództwa. Ona zrobiła coś, co jest pasowaniem na przywódcę. Polityk zyskuje cechy przywództwa, jeżeli z kimś zadrze, zrobi coś odważnego - ocenił
Doktor wspomniał o pojawiających się w Unii głosach poddających w wątpliwość przyznanie Ukrainie statusu kandydata. - Zawsze jest mnóstwo takich malkontentów, ekspertów od dzielenia włosa na czworo. Ona ich nie posłuchała, tylko zrobiła coś politycznie ważnego. Teraz musi to przeprowadzić - dodał.
"Zaczyna się rodzić Unia, która jest czymś więcej niż tylko fabryką reguł"
Gość TVN24 zaznaczył, że "istnieje taki pogląd, że Zachód rozbudza marzenia demokratyczne w wielu społeczeństwach, a później zostawia te społeczeństwa, bo najważniejsze jest własne bezpieczeństwo". - Często te kraje zostają z jakimś sąsiadem, z jakimś trudnym przywódcą regionalnym, który nienawidzi demokracji. Wówczas zaczyna się kłopot. Ukraina i wojna w Ukrainie to jest ten przypadek. Von der Leyen pojechała, żeby na to odpowiedzieć - wskazał.
- Zaczyna się rodzić Unia, która jest czymś więcej niż tylko fabryką reguł. To była wspólnota na dobrą pogodę. Teraz widać, że kiedy pogoda się pogorszy też trzeba funkcjonować. Demokracja jest pokojowa, ale nie może być bezbronna. O wolność, o pokój trzeba walczyć. Trzeba mieć siłę. Jeżeli nie wykaże się zdecydowania, to będziemy skonfrontowani ze zdecydowaniem innych sił, niekoniecznie nam sprzyjających - dodał.
"Marine Le Pen nie ukrywa, że najchętniej by te Unię rozwaliła"
Marek Prawda pytany był również o niedzielne wybory prezydenckie we Francji. Ostatnie sondaże wskazują na wyrównaną rywalizację między urzędującym prezydentem Emmanuelem Macronem i kandydatką skrajnej prawicy Marine Le Pen.
- Mielibyśmy wielki kłopot, gdyby w tak wielkim kraju, tak ważnym dla Unii Europejskiej nastąpiła zmiana opowieści wspólnotowej. Wiemy, że Marine Le Pen nie ukrywa, że najchętniej by te Unię rozwaliła. To jest grupa takich partii w Europie, której prominentnym członkiem jest ta pani, która daje na mszę, żeby Unia się rozpadła. Unia pewnie to wytrzyma, ale to byłby ogromny kłopot - powiedział.
OGLĄDAJ TELEWIZJĘ NA ŻYWO W TVN24 GO:
Źródło: TVN24