Sąd w Rostowie na Donem "przypadkiem" przyznał, że w Donbasie znajdują się rosyjscy żołnierze - podała ukraińska telewizja 1+1. Chodzi o wyrok dotyczący korupcji w czasie dostaw żywności dla armii. Władze na Kremlu od początku wybuchu konfliktu zbrojnego na wschodzie Ukrainy zaprzeczały doniesieniom o obecności w tym miejscu rosyjskich wojsk, wspierających separatystów.
Sprawa, która toczyła się przed sądem rejonowym w Rostowie, dotyczyła dostaw żywności dla rosyjskich żołnierzy, znajdujących się na terytorium tak zwanych republik ludowych w Donbasie - przekazał portal ukraińskiej telewizji 1+1. Na ławie zasiadł Rosjanin, który w maju i lipcu 2019 roku miał doprowadzić do "zakłócenia" tego typu dostaw. "Mężczyzna próbował zatuszować nieprzyjemną sytuację łapówką, ale to się nie udało" - relacjonował portal 1+1.
Na zdjęciu sądowego dokumentu, opublikowanym przez dziennikarza ukraińskiej stacji telewizyjnej Andrija Caplijenkę, widnieją odbiorcy dostaw żywności: jednostki wojskowe Federacji Rosyjskiej, pełniące "służbę bojową" w DNR i ŁNR (skrót od nazwy samozwańczych republik w Doniecku i Ługańsku, powołanych w 2014 roku przez prorosyjskich separatystów w Donbasie).
Caplijenko na kanale Telegram napisał, że "Rosjanie zapewne będą się spieszyć, by wyczyścić wszystkie dokumenty i wyroki dotyczące procesu w Rostowie". "Ale rękopisy nie płoną. Zwłaszcza w dobie internetu" - podkreślił dziennikarz. I dodał: "W tej historii może jedynie cieszyć fakt, że armia, gdzie żywność jest kradziona własnym żołnierzom, nie ma szans na wygranie wojny z Ukrainą".
BBC o szczegółach sprawy
Rosyjska sekcja BBC przytoczyła więcej szczegółów. Przed sądem w Rostowie stanął Wiaczesław Zabałujew, który był zastępcą szefa rostowskiego oddziału firmy Technologia, realizującej zamówienia związane z dostarczaniem żywności dla rosyjskich żołnierzy. Sąd ustalił, że Zabałujew wręczał łapówki szefowi nadzoru sanitarnego Południowego Okręgu Wojskowego po to, by urząd "nie ingerował zbytnio w sprawy dostaw".
Zabałujew został skazany na pięć lat pozbawienia wolności. Miał zeznać, że dostawy żywności do rosyjskich wojskowych w Donbasie były realizowane co dwa tygodnie. Żołnierzom dostarczano mąkę, konserwy i świeże warzywa.
Reakcja Kremla bez zmian
Od początku wybuchu konfliktu zbrojnego na wschodniej Ukrainie w kwietniu 2014 roku władze na Kremlu zaprzeczały doniesieniom, że rosyjscy żołnierze wspierają prorosyjskich separatystów w Donbasie w walkach z armią ukraińską.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, komentując czwartkowe doniesienia w sprawie procesu sądowego w Rostowie, powiedział, że "autor tekstu prawdopodobnie popełnił błąd". Pieskow powtórzył, że w Donbasie "nigdy nie było żadnych rosyjskich wojsk".
Przedstawiciel Ukrainy w trójstronnej grupie kontaktowej, powołanej w celu uregulowania pokojowego na wschodzie Ukrainie, Ołeksij Arestowicz powiedział BBC, że wyrokiem rosyjskiego sądu zajmą się ukraińscy prawnicy.
Źródło: 1+1, BBC, RBK, gazeta.ru