Reporter TVN24 w Ukrainie Tomasz Kanik zdetonował w piątek jedną z min zrzuconych na terytorium tego kraju przez Rosjan. - Saperzy byli tak mili, że obiecali, a wręcz zachęcili mnie do tego, żebym to ja zdetonował tą jedną rosyjską minę - wyjaśniał Kanik.
- Trzeba tę minę znaleźć, później ją oznaczyć, żeby nikt na nią nie nadepnął. To jest pole zamknięte, tutaj wchodzą tylko saperzy, ale oni też poruszają się po śladach patrząc tam, gdzie można się bezpiecznie przemieścić - mówił reporter TVN24. - Obok tej niewielkiej miny, która wygląda niepozornie, ale jest śmiertelnie niebezpieczna, kładzie się ładunek wybuchowy. Od niego prowadzi się kabel, który prowadzi się w bezpieczne miejsce - wytłumaczył.
- Saperzy byli tak mili, że obiecali, a wręcz zachęcili mnie do tego, żebym to ja zdetonował tą jedną rosyjską minę - mówił Kanik. - To była tylko jedna nie z tysiąca, ale z dziesiątków tysięcy min, które rozrzucone są przez Rosjan w okolicy Chersonia - powiedział po detonacji.
W Ukrainie zaminowano obszar większy niż powierzchnia Wielkiej Brytanii
Ukraińskie władze szacują, że w ich kraju zaminowano 250 tys. kilometrów kwadratowych terenu, czyli obszar większy, niż powierzchnia Wielkiej Brytanii. Ministerstwo rolnictwa Ukrainy wyznaczyło aż 470 tys. hektarów powierzchni rolniczych, które trzeba sprawdzić pod kątem potencjalnych odłamków i min.
Media w Ukrainie co kilka dni donoszą o eksplozjach, do których dochodzi m.in. przy obrabianiu gruntów rolnych.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24