Micheil Saakaszwili odzyskał ukraińskie obywatelstwo i razem ze swoim ugrupowaniem próbuje sił w przedterminowych wyborach. Były prezydent Gruzji ma mało czasu na kampanię i przekonanie do siebie wyborców. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Micheil Saakaszwili, były prezydent Gruzji, znów startuje w wyborach. Lecz tym razem na Ukrainie. - Moi przyjaciele – zwraca się w najnowszym spocie wyborczym. - Wszyscy, którzy Was okradali, nigdzie nie odeszli. Oni nie powinni siedzieć tam, gdzie siedzą, w swoich gabinetach. Oni powinni być tutaj – twierdzi wskazując na więzienną celę.
W tym tygodniu partia Saakaszwilego, Ruch Nowych Sił została dopuszczona do przedterminowych wyborów parlamentarnych, które odbędą się w lipcu.
- Nam są potrzebne wasze głosy i wasze wsparcie. Głosujcie na Ruch Nowych Sił, na antykorupcyjny Specnaz Saakaszwilego – zachęca Ukraińców były prezydent Gruzji.
Bohater i wróg numer jeden
Saakaszwili przeszedł długą polityczną drogę. Ta nie była ona usłana różami. Choć właśnie od róż się zaczęła. Wojciech Górecki z Ośrodka Studiów Wschodnich przypomniał, że pod koniec 2003 roku wraz z grupą zwolenników w bezkrwawy sposób doprowadził do obalenia Eduarda Szewardnadze. - Odbyła się tak zwana rewolucja róż – podkreślił.
Wystarczyły zaledwie dwie kadencje, by Saakaszwili z bohatera stał się wrogiem numer jeden. W Gruzji ciążą na nim zarzuty użycia siły wobec pokojowych demonstrantów, defraudacji oraz nadużywania władzy. - Gdyby w tej chwili znalazł się w Gruzji, to natychmiast znalazłby się najpierw w areszcie, a potem w więzieniu – mówi Górecki.
Wyjazd na Ukrainę
Saakaszwili pożegnał się z ojczyzną, ale nie skończył z polityką. W 2015 roku prezydent Petro Poroszenko nadał mu ukraińskie obywatelstwo oraz mianował gubernatorem obwodu odeskiego. Ta przyjaźń nie przetrwała jednak próby czasu.
- Okazało się, że realizuje swoje ambicje polityczne i staje się zbyt niezależny. W ten sposób zagroził Poroszence i jego strategii politycznej w tej części Ukrainy - powiedział politolog Nedim Useinow.
Petro Poroszenko odebrał Micheilowi Saakaszwilemu obywatelstwo. Dopiero nowo wybrany prezydent, Wołodymir Zełeński, zwrócił politykowi ukraiński paszport. I teraz były prezydent Gruzji prowadzi kampanię wyborczą w Kijowie.
Polityk gruziński czy ukraiński?
Jego żona Sandra Roelofs aktywnie uczestniczy w antyrządowych protestach w Tbilisi. - Cały obecny parlament Gruzji powinien podać się do dymisji. Popełniają błąd za błędem i nie chronią Gruzji jako kraju – mówi Roelofs, a Saakaszwili również komentuje sytuację polityczną w kaukaskim kraju.
Paweł Kowal z Instytutu Studiów Politycznych PAN tłumaczy, że "ludzie nie wiedzą wtedy, czy jest politykiem gruzińskim, czy ukraińskim". - On się sam stawia w bardzo trudnej sytuacji – dodaje. Dlatego politolodzy nie wróżą mu sukcesu w Kijowie.
- Saakaszwili ma za mało czasu, żeby zbudować taką trwałą i dobrą kampanię wyborczą i wprowadzić do parlamentu swoją partię – mówi Nedim Useinow.
Ale nawet jeśli były prezydent Gruzji poniesie klęskę w ukraińskich wyborach, to zdaniem ekspertów i tak jeszcze o nim usłyszymy.
- Nie wiemy, czy to jest jego ostatnie słowo, przecież to jest młody człowiek, więc może nie należy stawiać tutaj kropki nad i. Może trzeba powiedzieć: zobaczymy co będzie dalej – ocenia Paweł Kowal.
Autor: asty/adso / Źródło: tvn24