Mimo inwazji zbrojnej Rosji na Ukrainę władze w Kijowie nie planują obowiązkowej służby wojskowej dla kobiet. Te same zgłaszają się do szeregów na ochotnika. Chcą walczyć na wojnie. Jest ich już około tysiąc - przekazała w czwartek wiceminister obrony Ukrainy Hanna Malar.
- Od 2014 roku (aneksji Krymu przez Rosję i wybuchu konfliktu zbrojnego w Donbasie) ani jedna kobieta na Ukrainie nie została przymusowo zmobilizowana - podkreśliła Hanna Malar, cytowana przez agencję Ukrinform. Jak dodała, w obliczu inwazji Kremla nie są planowane zmiany przepisów dotyczących służby kobiet w siłach zbrojnych. Rząd nie zamierza wprowadzać dla nich obowiązkowej rejestracji wojskowej.
Zgodnie z danymi opublikowanymi na portalu ukrainer.net, w grudniu 2021 roku, czyli na dwa miesiące przed rosyjską agresją, w ukraińskiej armii służyło około 57 tysięcy kobiet, co stanowiło 22 procent stanu osobowego wojska. Z tej liczby około 32 tys. (12 proc. stanu osobowego) pełniło służbę jako żołnierze.
Kobiety są obecne również w ukraińskiej Gwardii Narodowej (w ubiegłym roku – 5,5 tysięcy, co stanowiło 9 procent, ponad 360 kobiet zajmowało dowódcze stanowiska) oraz policji (stanowią tam około 22 procent).
Państwowa Służba Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych liczy 11 tys. kobiet, czyli około jednej piątej całej formacji. W oddziałach Obrony Terytorialnej na początku roku było 8 proc. kobiet - czytamy na stronie ukrainer.net.
Źródło: PAP