Przełożony Ławry Peczerskiej, metropolita Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego Paweł, został powiadomiony o statusie podejrzanego – poinformowały w sobotę ukraińskie media. Chodzi o dwa artykuły kodeksu karnego – wzniecanie nienawiści na tle religijnym oraz usprawiedliwianie rosyjskiej agresji. Według serwisu Hromadske sąd w Kijowie nałożył w sobotę na Pawła dwa miesiące całodobowego aresztu domowego.
Oprócz dwumiesięcznego aresztu domowego na duchownego nałożono też zakaz komunikowania się z wiernymi. Sąd, decydując o środku zapobiegawczym, przychylił się do wniosku prokuratury.
Portal Ukraińska Prawda podał wcześniej, że sobotnie posiedzenie sądu z udziałem metropolity Pawła zostało przełożone na poniedziałek. Duchowny skarżył się na złe samopoczucie z uwagi na "poziom cukru". Podczas sobotniej rozprawy przełożony klasztoru Ławra Peczerska twierdził, że jest "przeciwny agresji", nie wymienił jednak w tym kontekście Rosji jako państwa, które przypuściło inwazję zbrojną na Ukrainę.
Wcześniej w sobotę Ukraińska Prawda, powołując się na duchownego, poinformowała, że w jego miejscu zamieszkania odbywa się rewizja Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) poinformowała, że zgromadziła dowody mające świadczyć o tym, że przełożony Ławry wzniecał nienawiść na tle religijnym, usprawiedliwiał, a także zaprzeczał zbrojnej agresji rosyjskiej.
SBU opublikowała fragmenty rozmów telefonicznych i homilii metropolity. Według ukraińskich służb duchowny podczas swoich publicznych wystąpień niejednokrotnie obrażał religijne uczucia Ukraińców, mówił z pogardą o poglądach osób innych wyznań i próbował wzbudzić wrogie nastroje wobec nich. W jego wypowiedziach dopatrzono się też usprawiedliwiania i zaprzeczania rosyjskiej inwazji.
Nie chcą opuścić Ławry Peczerskiej
Metropolita Paweł, inni duchowni, a także mnisi Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego konsekwentnie odmawiają opuszczenia najważniejszego kompleksu prawosławnych świątyń Ukrainy, Ławry Peczerskiej w Kijowie, co mieli uczynić do 29 marca w związku z wygaśnięciem umowy o dzierżawie zespołu.
W czwartek i piątek duchowni oraz grupa wiernych nie wpuścili na teren klasztoru urzędników ukraińskiego ministerstwa kultury, którzy zamierzali skontrolować dwa budynki. Minister kultury Ołeksandr Tkaczenko powiadomił po tym zdarzeniu, że w związku z tym sprawę zgłoszono do sądu. Ukraińska Prawda przypomina, że metropolita "otwarcie groził prezydentowi Ukrainy", a ministra kultury nazwał "opętanym przez diabła".
Spór o związki z rosyjską Cerkwią
Wcześniej resort kultury oficjalnie przejął sobór z rąk Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej (UCP) związanej z Patriarchatem Moskiewskim decydując, iż nie przedłuży z UCP umowy najmu świątyni. Do tej pory UCP, która w maju 2022 roku wykreśliła z nazwy określenie "Patriarchat Moskiewski", jako jedyna użytkowała obiekty religijne na terenie Ławry dzierżawiąc je od państwa. Wynikało to z faktu, że po rozpadzie ZSRR, gdy obiekty religijne, w tym Ławrę, oddano wiernym, Cerkiew związana z Moskwą była jedynym Kościołem prawosławnym na Ukrainie.
Po inwazji rosyjskiej na Ukrainę UCP przestała w swej nazwie wskazywać na Patriarchat Moskiewski, wykonała też wiele gestów dystansowania się od Moskwy. Niemniej, wielu hierarchów i duchownych nadal czuje się związanych z rosyjską Cerkwią. Ta zaś otwarcie wspiera wojnę przeciwko Ukrainie.
Źródło: PAP, Ukraińska Prawda