Wywiad wojskowy Ukrainy ujawnił szczegóły niedawnego ataku na myśliwce Su-30, gdy po raz pierwszy tak zaawansowane samoloty zostały zestrzelone przez morskie drony. Zdaniem ekspertów, otwiera to ogromne nowe możliwości i może być poważnym zagrożeniem dla rosyjskiego lotnictwa. - To nie jest to odosobniony incydent, lecz sygnał zmiany doktryny - mówią.
- Do dużego ataku na rosyjskie siły z użyciem morskich dronów doszło 2 maja.
- Według ukraińskich ekspertów, powstaje nowa nisza, w której obrona powietrzna może bazować na tanich, trudnych do wykrycia i rozproszonych platformach.
- Więcej o działaniach Ukrainy i wojnie z Rosją przeczytasz w pozostałych tekstach na tvn24.pl.
Pod koniec ubiegłego tygodnia media obiegła informacja o zestrzeleniu rosyjskiego myśliwca Su-30 koło portu w Noworosyjsku na południu Rosji. Był to pierwsza w historii przypadek, gdy tak zaawansowaną maszynę zestrzelił nawodny dron. Zestrzelenie miało miejsce 2 maja, a całą operację przeprowadzili żołnierze jednostki sił specjalnych "Grupa 13".
Trzy dni później wywiad wojskowy Ukrainy podzielił się szczegółami operacji. Jak przekazał, "Grupa 13" zniszczyła wówczas nie jeden, a aż dwa rosyjskie myśliwce Su-30, każdy warty kilkadziesiąt milionów dolarów. Opublikowano również nagranie, na którym widać spadającą do morza maszynę. Jak dotąd rosyjscy blogerzy wojskowi potwierdzili utratę jednego z myśliwców.
Drony zestrzeliły myśliwce
Oba samoloty miały zostać trafione amerykańskimi rakietami AIM-9 Sidewinder wystrzelonymi z ukraińskich dronów uderzeniowych Magura V7. To całkiem nowy, nieznany wcześniej dron o długości około 8 metrów, rozwinięcie wcześniejszego modelu Magura V5, o którego wykorzystanie podejrzewano początkowo Ukraińców. Z komunikatu wynika też, że załogę pierwszego z zestrzelonych Su-30 uratować miał cywilny statek. Drugi samolot miał zaś został trafiony nad Krymem i obaj jego piloci zginęli.
Ukraiński wywiad wojskowy opublikował zdjęcie, przedstawiające jeden z morskich dronów, nie precyzując jednak, czy to właśnie model Magura V7.
"Daliśmy dronom nową wizję"
Zdaniem generała porucznika Kyryło Budanowa, szefa ukraińskiego wywiadu, ubiegłotygodniowa akcja stanowi "historyczny moment". Jak podkreślił, to pierwszy raz, kiedy dron morski zniszczył tak nowoczesny i zaawansowany technologicznie samolot. Atak z entuzjazmem skomentował później Wołodymyr Zełenski. - Zestrzelenie rosyjskiego samolotu wojskowego przez drona morskiego było genialne. To dowód ukraińskich możliwości - powiedział w sobotę prezydent Ukrainy.
Entuzjazmu nie kryją również ukraińscy eksperci. - Zestrzelenie rosyjskich Su-30 przez dron Magura pokazuje, że obecnie istnieje możliwość stworzenia trudnej sytuacji dla Rosjan, ponieważ stawiają oni na lotnictwo - uważa redaktor naczelny ukraińskiego portalu wojskowego Defense Express Ołeh Katkow.
Przypomniał, że to nie pierwszy raz, kiedy Ukraina użyła dronów do niszczenia wrogich celów powietrznych. - Pod koniec grudnia zeszłego roku został zniszczony rosyjski śmigłowiec Mi-8, a inny został uszkodzony. Teraz mówimy jednak o pierwszym w historii zestrzeleniu myśliwca, co jest znacznie trudniejsze. Obiektywnie rzecz biorąc, Ukraina nigdy nie była mocarstwem morskim, ale teraz piszemy historię spraw morskich - dodał Katkow, podkreślając, że wykorzystanie dronów morskich do ataków w pobliżu wybrzeży kontrolowanych przez Rosję jest rzeczywiście niezwykle skuteczne.
O ogromnym znaczeniu tych zestrzeleń mówi też ukraiński analityk ds. lotnictwa Anatolij Chrapczynski. - To jest właśnie nasza specjalność, ponieważ w klasycznym ujęciu dron morski służy do atakowania okrętów. Ale przekształcenie go w mobilną platformę przeciwlotniczą to już ukraińska szkoła wojny asymetrycznej - stwierdził.
- Daliśmy dronom nową wizję, nie tylko mogą "latać i eksplodować", ale także działać jako nośniki skomplikowanej broni, jako część platformy z rojem dronów, które wspólnie realizują funkcje fregaty, kompleksu przeciwlotniczego, grupy uderzeniowej. To synergia, która już teraz tworzy nową doktrynę taktyczną. A wróg nie ma czasu, żeby to pojąć, nie mówiąc o tym, by to powstrzymać - dodał analityk.
Zdaniem Chrapczynskiego, "to nie jest to odosobniony incydent, lecz sygnał zmiany doktryny". - Nie tylko zestrzeliliśmy samolot Su-30, ale otworzyliśmy nową niszę taktyczną i technologiczną. Wcześniej chodziło tylko o dostosowanie zachodnich rakiet do platform radzieckich. Teraz przekonaliśmy się, że rakieta powietrze-powietrze może być skutecznie wykorzystana z bezzałogowej platformy marynarki wojennej. A jeśli udałoby się to zrealizować na wodzie, w o wiele trudniejszych warunkach stabilizacji i naprowadzania, to lądowe mobilne drony przeciwlotnicze są zupełnie logicznym kolejnym krokiem - wyjaśnia.
- Proszę sobie wyobrazić: autonomiczna platforma uzbrojona w pocisk kierowany na podczerwień czeka w zasadzce w strefie granicznej lub nawet na tyłach i atakuje samolot na niskiej wysokości. Dla zobrazowania sytuacji: tylko w 2024 roku Rosja straciła ponad 80 samolotów i śmigłowców, a niemal wszystkie z nich z powodu niestandardowych scenariuszy. Ale dzięki pojawieniu się takich rozwiązań mamy możliwość tworzenia rozproszonej mobilnej obrony przeciwlotniczej nie z systemów kosztujących setki milionów, a z dronów, które można montować dziesiątkami - dodał.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Autorka/Autor: jdw,tas//mm
Źródło: tvn24.pl, CNN, Naval News, agencja UNIAN, Defense Express
Źródło zdjęcia głównego: BeAvPhoto / Shutterstock