Uciekł terrorystom. "Dali mi kapelusz, żebym wyglądał na miejscowego"


- To była trudna decyzja, bo nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać na zewnątrz - opowiada Alan Wright o swojej udanej ucieczce z zaatakowanych przez terrorystów zakładów w In Amenas. Wielu innym zakładnikom się nie udało. W niedzielę na terenach zakładów miało zostać znalezionych 25 kolejnych ciał.

Zwłoki zakładników wojsko znalazło w niedzielę. Przeszukiwanie terenu zakładów trwa nadal i informator agencji Reutera zastrzega, że bilans ofiar nie musi być ostateczny, ponieważ nie wiadomo, ilu dokładnie zakładników wzięli terroryści.

Rosnące straty

Obecnie liczba ofiar wśród zakładników wynosi 48 osób. Dokładne dane na ten temat ma podać w poniedziałek po południu premier Algierii. W poniedziałek nad ranem przedstawiciel władz Japonii powiedział agencji Reuera, że Tokio zostało poinformowane przez Algierię o śmierci dziewięciu swoich obywateli. Spośród obcokrajowców zginęli lub zaginęli również Amerykanie, Brytyjczycy, Francuzi, Norwegowie i Rumuni, ale nie wiadomo jeszcze, ilu dokładnie. Informacji na temat ofiar wśród Algierczyków praktycznie nie ma. Algierskie wojsko twierdzi, że w operacji zabiło 32 terrorystów, a sześciu pojmało.

Trudna decyzja

O swoich dramatycznych przeżyciach podczas oblężenia zakładów opowiedział Alan Wright, Szkot, który wrócił do domu w weekend.

W środę rano wydawało mu się, że będzie to kolejny zwykły dzień pracy na algierskiej pustyni. - Nagle zgasło światło. Ktoś powiedział, że atakują terroryści, więc pobiegliśmy gdzieś się schować - wspomina Wright. Ze swojego ukrycia wyraźnie słyszał strzały i eksplozje. Po pewnym czasie kilku Algierczyków miało stwierdzić, że nie ma co czekać na pomoc z zewnątrz i trzeba samemu się ratować, tnąc ogrodzenie i uciekając na pustynię. Przyłączyli się do nich obcokrajowcy. - Dali mi kapelusz, żebym wyglądał na miejscowego. To była trudna decyzja do podjęcia, bo nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać na zewnątrz, a słyszeliśmy, że terroryści wyglądają jak żołnierze - wspominał Wright. Szkot nie miał jednak wiele czasu do namysłu, bo Algierczycy nie bacząc na niego zaczęli ciąć ogrodzenie z siatki. - Hałas był ogromny! Nie wierze, że nikt tego nie słyszał - mówi Wright, który wybiegł z Algierczykami na pustynię. Wszyscy skierowali się w stronę czegoś, co z daleka wyglądało na posterunek wojskowy. Gdy już tam dotarli musieli jeszcze przez dłuższą chwilę stać z rękami w górze. Żołnierze sprawdzali, czy aby nie są terrorystami.

Dramatyczne oblężenie

Atak terrorystów powiązanych z Al-Kaidą rozpoczął się w środę rano. Około 40 napastników opanowało część zakładów przetwarzania gazu ziemnego w In Aminas, biorąc kilkuset zakładników. Terroryści zażądali wstrzymania interwencji francuskiej w Mali. W czwartek pierwszy atak przypuściło wojsko, jakoby reagując na próbę ucieczki części islamistów z kilkudziesięcioma zakładnikami. Zginęła wówczas większość terrorystów i nieokreślona liczba zakładników. Korzystając z zamieszania na pustynię uciekło kilkuset pracowników zakładów. Pozostali przy życiu terroryści zabarykadowali się wówczas w jednym z budynków z garstką pozostałych w ich rękach zakładników. W sobotę około południa wojsko przypuściło na nich ostateczny atak.

Autor: mk//kdj / Źródło: Reuters

Raporty: