Julia Tymoszenko, była premier i jedna ze współtwórczyń "Pomarańczowej rewolucji" od dwóch tygodni przebywająca w kijowskim areszcie jest chora i chce zostać zbadana przez lekarza. Nie chce jednak, by był to ktoś wyznaczony przez sąd.
Wychodząc z sali sądowej w czwartek Tymoszenko zwróciła się do sędziego o umożliwienie jej konsultacji z lekarzem, którego chciałaby wskazać sama.
- Pani Tymoszenko czuje się źle i to coś więcej, niż przeziębienie - powiedział jej adwokat i ocenił, że była premier Ukrainy z dnia na dzień wygląda na bardziej zmęczoną.
"Chcę się widzieć z kimś, komu ufam"
Sama oskarżona miała stwierdzić, że "nie pozwoli się dotknąć nikomu wysłanemu przez rząd". - Chcę się widzieć z kimś, komu ufam - powiedziała, nim sędzia odesłał ją do celi.
Ukraińska polityk od dwóch tygodni przebywa w areszcie, po tym, jak sąd uznał, że notorycznym podważaniem wiarygodności zarzutów stawianych jej przez prokuraturę "spowalnia śledztwo". To rozpoczęło się przed siedmioma tygodniami. Julii Tymoszenko zarzuca się działanie na szkodę skarbu państwa i defraudację prawie 300 mln dolarów przy podpisaniu nowej umowy gazowej z Rosją w 2009 roku.
Źródło: Reuters