Amerykańscy dyplomaci kwestionowali wiarygodność Turcji jako sojusznika w NATO - informuje niemiecki tygodnik "Der Spiegel", powołując się na depesze amerykańskiej dyplomacji ujawnione przez portal Wikileaks. Kierownictwo państwa tureckiego określano w tych dokumentach jako podzielone i zinfiltrowane przez islamistów.
W depeszach autorstwa amerykańskich dyplomatów opisano doradców premiera Turcji Recepa Tayyipa Erdogana jako mających "słabą orientację w polityce poza Ankarą". Według "Spiegla" w jednej z depesz napisano, że Erdogan otoczył się "żelaznym kręgiem pochlebczych (ale mających do niego pogardliwy stosunek) doradców".
Amerykańscy dyplomaci w Ankarze mieli również napisać, że Erdogan "po prostu nienawidzi Izraela", komentując reakcję tureckiego premiera na izraelską ofensywę w Strefie Gazy na przełomie 2008 i 2009 roku.
Według Wikileaks dyplomaci ci popierali również tezę, którą wysunął ambasador Izraela w Ankarze Gabi Lewi, że zjadliwie antyizraelskie deklaracje szefa tureckiego rządu są przede wszystkim "emocjonalne, ponieważ jest on islamistą".
- Z punktu widzenia religii nienawidzi nas i jego pogarda rozprzestrzenia się w jego kraju - miał napisać ambasador Izraela do amerykańskich dyplomatów w Turcji, przypisując pogorszenie się relacji pomiędzy jego krajem a Turcją osobowości premiera Erdogana.
Przeciwnik Tel-Awiwu
Notatki te zostały napisane w październiku 2009 roku jeszcze przed akcją izraelskich komandosów przeciwko tzw. Flotylli Wolności, która płynęła z pomocą humanitarną do zablokowanej Strefy Gazy; zginęło wówczas dziewięciu obywateli Turcji.
W styczniu 2009 roku podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos Erdogan potępił izraelską ofensywę w Gazie w trakcie debaty, w której uczestniczył m.in. prezydent Izraela Szimon Peres. Dzięki tej wypowiedzi Erdogan uzyskał uznanie w świecie arabskim.
Źródło: PAP, lex.pl