Pomimo decyzji o wycofaniu wojsk Stanów Zjednoczonych z północy Syrii, w tamtejszych bazach wciąż jeszcze przebywają amerykańscy żołnierze. Jedną z nich odwiedziła reporterka CNN, Clarissa Ward.
Amerykańskie wojsko wycofało się z rejonu pogranicza syryjsko-tureckiego, gdzie Ankara od środy prowadzi operację wojskową. Mimo to w bazach północnej Syrii wciąż przebywają amerykańscy żołnierze. Według doniesień Pentagonu, jedna z takich baz została w piątek ostrzelana przez turecką artylerię.
Kurdowie w amerykańskiej bazie
Korespondentka CNN Clarissa Ward odwiedziła amerykańską bazę wojskową w Syrii.
- Chcieliśmy zapytać, jak się czują amerykańscy żołnierze, co myślą o decyzji prezydenta (Donalda) Trumpa o wycofaniu, która umożliwiła prezydentowi (Recepowi Tayypowi) Erdoganowi rozpoczęcie operacji wymierzonej w Kurdów - tłumaczyła reporterka.
Przypomniała, że Kurdowie byli głównym sojusznikiem Amerykanów w walce z tak zwanym Państwem Islamskim. - Co ciekawe, mimo że to amerykańska baza, to strzegą jej i bronią siły kurdyjskie. Możemy sobie wyobrazić, że relacje między nimi są w tej chwili dość napięte - zauważyła Ward. Jak powiedziała, amerykańscy żołnierze nie chcieli rozmawiać z reporterami. - Kilku żołnierzy wyszło, by nas przywitać. Byli bardzo uprzejmi, ale powiedzieli, że z uwagi na delikatną naturę ich pracy nie mogą niczego nam powiedzieć - wyjaśniła. - Tuż za bramą widać tablice upamiętniającą kurdyjskich bojowników, którzy zginęli w bitwie przeciwko islamistom. Kurdowie rozmawiali z nami. Czują, że zostali wystawieni, a Stany Zjednoczone nie zrobią nic, by pomóc im w walce przeciwko Turcji - przekazała Ward.
Operacja militarna Turcji w Syrii
Turcja rozpoczęła w środę operację militarną w północno-wschodniej Syrii, wymierzoną w kurdyjskie milicje o nazwie Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG), które Ankara uważa za terrorystów.
Są one jednak wspierane przez Zachód i stanowią główny trzon syryjskich sił SDF, które odegrały decydującą rolę w pokonaniu tak zwanego Państwa Islamskiego w Syrii. SDF kontrolują obecnie większość północnych terenów tego kraju.
Ofensywa ruszyła po ogłoszeniu przez prezydenta Donalda Trumpa decyzji o wycofaniu żołnierzy amerykańskich z północnej Syrii. Kurdowie określili ją jako "cios w plecy".
W czwartek Trump napisał na Twitterze, że "rozmawia z obiema stronami" konfliktu i ostrzegł Turcję, by "grała zgodnie z regułami gry".
Jak poinformował w piątek amerykański Departament Stanu, turecka artyleria ostrzelała cele znajdujące się w pobliżu amerykańskiej bazy w północnej Syrii. Władze w Ankarze zapewniły, że celem nie byli Amerykanie, ale potwierdziły, że strzelały do Kurdów, którzy znajdowali się około kilometr od amerykańskiego posterunku.
Autor: mart / Źródło: CNN, TVN24, PAP