Tureckie samoloty zbombardowały w poniedziałek obozy w północnym Iraku należące do Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). Władze w Ankarze są przekonane, że za niedzielny zamach w stolicy odpowiadają bojownicy zdelegalizowanej partii.
Armia podała w komunikacie, że jedenaście samolotów przeprowadziło 18 ataków na niedawno zidentyfikowane pozycje PKK. Według tureckiego wojska zbombardowano magazyny z amunicją i kryjówki PKK.
Do tej pory nikt nie przyznał się do zamachu, do którego doszło w niedzielę w centrum Ankary przy placu Kizilay, który jest jednym z głównym węzłów komunikacyjnych tureckiej stolicy. Wcześniej w poniedziałek minister zdrowia Mehmet Muezzinoglu informował, że liczba ofiar wzrosła do 37. Rannych zostało ponad 120 osób.
Tureckie władze twierdzą, że jednym z zamachowców samobójców była Kurdyjka, członkini PKK. Urodzona w 1992 roku kobieta z miasta Kars w północno-wschodniej Turcji miała wstąpić w szeregi PKK w 2013 roku.
Kurdowie kontra Turcja
Partia Pracujących Kurdystanu wzywa do większej autonomii dla Kurdów. Jest uznawana przez Turcję, UE i USA za organizację terrorystyczną. W 1984 roku rozpoczął się konflikt zbrojny między siłami kurdyjskimi i tureckimi, który doprowadził do śmierci ok. 40 tys. osób.
Turcja obawia się destabilizacji południowo-wschodniej części kraju zamieszkiwanej głównie przez ludność kurdyjską. Po niedzielnym zamachu zdecydowano o wprowadzeniu godziny policyjnej w mieście Sirnak w celu przeprowadzenia operacji przeciwko działającym w tym regionie kurdyjskim bojownikom. Godzina policyjna zacznie obowiązywać w poniedziałek o godzinie 23 czasu lokalnego (22 w Polsce) i będzie obowiązywać całą dobę.
Autor: kło/ja / Źródło: PAP, BBC News
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA 2.0) | Lechfeld Elite 2008 144