Turcja wywiąże się z umowy na zakup od Rosji systemów rakietowych S-400, pomimo ostrzeżeń ze strony USA, że może to zagrozić udziałowi Turcji w programie amerykańskiego myśliwca F-35 - zapewnił w Ankarze szef tureckiej dyplomacji Mevlut Cavusoglu.
- Z zasady jest sprzeczne z prawem międzynarodowym, żeby państwo trzecie sprzeciwiało się porozumieniu między dwoma innymi krajami - oświadczył Cavusoglu na wspólnej konferencji prasowej ze swoim rosyjskim odpowiednikiem Siergiejem Ławrowem.
Poinformował również, że Turcja wypełniła wszystkie swoje zobowiązania dotyczące programu F-35. Według szefa tureckiej dyplomacji to ze strony USA dochodzą sprzeczne komunikaty w tej sprawie.
Minister zapewniał ponadto, że Turcja nie ma zamiaru sprzedać S-400 innemu państwu. Dodał, że Turcja i Rosja omawiały czas realizacji zamówienia.
Czterech amerykańskich senatorów złożyło projekt ustawy zakazującej transferu F-35 do Turcji, dopóki rząd USA nie potwierdzi, że Ankara rezygnuje z odbioru systemu S-400.
Rosyjskie rakiety w NATO
Umowę na dostarczenie dwóch baterii nowoczesnych rosyjskich pocisków kierowanych ziemia-powietrze S-400 Turcja i Rosja podpisały pod koniec grudnia 2017 roku.
Zdaniem USA i kilku innych państw NATO, ze strony tureckiej był to przejaw lekceważenia zasad współpracy sojuszniczej. Zwracano przy tym uwagę, że S-400 nie nadają się do zintegrowania z systemami przeciwrakietowymi i przeciwlotniczymi NATO na co Turcja odpowiadała, że Sojusz Północnoatlantycki nie przedstawił jej korzystnej cenowo alternatywy dla rosyjskich rakiet.
Autor: mm\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru