W niedzielę w Turcji odbędą się wybory prezydenckie i parlamentarne. Jak ocenił profesor Talha Kose z tureckiego ośrodka analitycznego SETA, w przypadku reelekcji prezydent Recep Tayyip Erdogan będzie kontynuować swoją politykę mediacyjną w sprawie wojny w Ukrainie. Podkreślił, że przywódca cieszy się zaufaniem obu liderów, Wołodymyra Zełenskiego i Władimira Putina, a inny prezydent Turcji nie miałby tej wiarygodności. Ekspert skomentował również cele polityki zagranicznej Ankary i jej obecne priorytety.
Zaplanowane na 14 maja wybory prezydenckie i parlamentarne w Turcji zostały uznane za najważniejsze w tym roku wybory na świecie. Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan zmierzy się z popieranym przez większość tureckiej opozycji liderem Republikańskiej Partii Ludowej (CHP) Kemalem Kilicdaroglu. Według sondaży i ekspertów, po ponad 20 latach rządów przywódca może stracić władzę.
Odnosząc się do roli Turcji w rosyjskiej wojnie przeciwko Ukrainie, profesor Talha Kose z tureckiego ośrodka analitycznego SETA w rozmowie z Polską Agencją Prasową ocenił, że dużą rolę w jej przyszłości odegra wynik nadchodzących wyborów. - Prezydent Erdogan mówi jasno o swojej polityce względem Ukrainy - jesteśmy za jej integralnością terytorialną i jednością, potrzebujemy jednak konstruktywnych relacji z Moskwą, której nie można odstawić na bok i oczekiwać rozwiązania tej kwestii - zwracał uwagę.
Ekspert zaznaczył, że Erdogan będzie kontynuować swoją politykę mediacyjną w tej kwestii. Podkreślił, że przywódca cieszy się zaufaniem obu liderów, Wołodymyra Zełenskiego i Władimira Putina, a inny prezydent Turcji nie miałby tej wiarygodności.
Unal Cevikoz, doradca ds. polityki zagranicznej głównego kontrkandydata prezydenta Erdogana - Kemala Kilicdaroglu - zapewnił w marcu, że Turcja pod rządami obecnej opozycji utrzyma pozycję negocjatora pomiędzy Rosją i Ukrainą. - W rozmowach z Moskwą będziemy też podkreślać fakt naszej przynależności do NATO i oczekiwać równych relacji - zaznaczył.
Ekspert o priorytetach polityki zagranicznej Turcji
- Priorytetami polityki zagranicznej obecnego rządu - od 2015 roku - są kwestie bezpieczeństwa. Jednym z głównych jej zadań jest zneutralizowanie grup terrorystycznych zagrażających Turcji - Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), YPG (organizacji syryjskich Kurdów łączonej przez Ankarę z PKK - PAP) czy Państwa Islamskiego - i stworzenie strefy buforowej wokół granic kraju - zaznaczył rozmówca PAP.
- Jednym ze sposobów na osiągnięcie tego celu jest poprawa relacji z rządami centralnymi Syrii i Iraku. Wiemy jednak doskonale, że nie mają oni ani zdolności, ani chęci, by zająć się tymi organizacjami, dlatego właśnie Ankara zdecydowała się na przejęcie inicjatywy - wyjaśnił ekspert, przywołując operacje militarne na północy Syrii i Iraku. - Przemoc w tych obszarach popycha ludzi do masowych migracji - powstrzymanie napływu uchodźców do Turcji jest kolejnym priorytetem tureckiej polityki zagranicznej - dodał.
Komentując zmianę polityki Turcji wobec państw regionu - od wspierania opozycji w odpowiedzi na tzw. Arabską Wiosnę do obecnych prób normalizacji stosunków - prof. Kose przyznał, że sytuacja nie potoczyła się tak, jak tego oczekiwano i obecnie niezbędne jest podejście pragmatyczne. - Podczas tak zwanej Arabskiej Wiosny Ankara opowiedziała się po stronie wyrażanej masowo chęci zmian. Zmiany te jednak nie potoczyły się tak, jak tego oczekiwano, szczególnie w Libii, Syrii, Egipcie czy Tunezji. Obecnie Turcja stara się doprowadzić do normalizacji stosunków z tymi państwami. Byliśmy zwolennikami zmian, ale kiedy zostały powstrzymane, musieliśmy podejść do sprawy praktycznie. Taka postawa będzie trwać - podkreślił analityk.
Ekspert o stosunku Turcji do Unii Europejskiej, NATO i USA
Ekspert SETA zaznaczył również, że konieczna jest poprawa relacji z państwami zachodnimi. - Skupiamy się na stosunkach dwustronnych, chcemy poprawić je z Niemcami, Wielką Brytanią, relacje z Polską, Rumunią, Węgrami czy Bułgarią już są silne. Wzmacnianie relacji bilateralnych nie przekłada się na lepsze stosunki z Unią Europejską, która nie ma interesu ani chęci w przyłączeniu Turcji. To już nie zależy od nas - ocenił prof. Kose. - Nie oczekujemy dlatego polepszenia relacji z UE ze względu na brak woli po stronie Brukseli. Stosunki Ankary z Paryżem - przez liczne konflikty wokół problemu wschodniej części Morza Śródziemnego, wsparcie dla syryjskich Kurdów oraz rozbieżności na Bliskich Wschodzie i w Afryce - zatruwają relacje Turcji ze Wspólnotą - wyjaśnił.
Rozmówca PAP skomentował również stosunki Turcji z USA. - Są negatywne już od ponad 10 lat, a u źródła problemów jest wspieranie przez Waszyngton YPG, embargo na broń i wrogi stosunek do prezydenta Erdogana - ocenił. Mówiąc o NATO ocenił, że Sojusz "nie pomaga Turcji w walce z terroryzmem, a co gorsza - niektórzy z sojuszników nawet wspierają organizacje terrorystyczne". - Nikt jednak w Turcji nie rozważa wystąpienia z NATO, jesteśmy oddanymi sojusznikami, nie widzimy jednak wsparcia i solidarności ze strony partnerów, co popycha nas w inne kierunki - wyjaśnił.
Turcja w 2019 roku nabyła rosyjskie systemy rakiet ziemia-powietrze czwartej generacji S-400, doprowadzając do konfliktu z innymi krajami Sojuszu. - Ja nie jestem zwolennikiem tej broni i chciałbym, żeby NATO pomogło nam w nabyciu lepszego uzbrojenia. Niestety tego nie zrobili i Turcja była zmuszona kupić sprzęt rosyjski - przypomniał ekspert.
Mówiąc o stosunkach z Moskwą zaznaczył, że "muszą być one zbalansowane". - Problem polega na tym, że nie rozwiążemy bez Rosji ani problemu Syrii, ani problemu Górskiego Karabachu, ani Libii. Powiedziałbym, że to dla nas ograniczenie, niewygoda, a nie strategiczne opowiedzenie się - wskazał rozmówca PAP.
Źródło: PAP