Niemiecka agencja prasowa dpa zwróciła uwagę, że na nagraniach wideo z ostatnich dni widać czołgi Leopard 2A4 produkcji niemieckiej wjeżdżające pod turecką flagą do Syrii. Zdjęcia przedstawiają ofensywę przeciwko tamtejszej milicji kurdyjskiej, zaniepokojenie którą wyraził Berlin.
Dpa pisze, że jest to "bardzo nieprzyjemna sprawa dla rządu Niemiec" - niemiecka broń jest używana w wojnie, której Niemcy nie chcą.
Co może zrobić Berlin?
W latach 1982 i 1984 Niemcy dostarczyły Turcji pierwsze 71 Leopardów jako "pomoc obronną w ramach NATO".
W dokumentach (certyfikat użytkownika końcowego) wyraźnie zapisano wtedy, że chodzi wyłącznie o pomoc w obronie kraju, a tym samym w obronie obszaru NATO.
Turcji wyraźnie zabroniono wtedy wykorzystywania tych czołgów do innych celów, na przykład do takiej ofensywy jak obecnie w Syrii - przypomina dpa.
Inne zasady przyjęto, gdy w latach 2006-2011 Niemcy dostarczyły Turcji 354 znacznie nowocześniejsze czołgi Leopard 2A4. W porozumieniu zawartym w tej sprawie pod koniec 2005 roku przez resorty obrony obu krajów umieszczono zapis, że Turcji nie wolno przekazywać tych czołgów, odpłatnie bądź nieodpłatnie nikomu innemu bez zgody rządu Niemiec. Innych ograniczeń nie przewidziano.
Dpa zastanawia się, czy rząd Niemiec ma jakiekolwiek możliwości wypływania na Turcję, jeśli chodzi o użycie czołgów Leopard 2A4 przeciwko syryjskim Kurdom.
Agencja uważa, że nie ma takich możliwości prawnych, natomiast możliwe jest wywarcie wpływu politycznego. Turcja chce, by niemiecki producent udoskonalił posiadane przez nią Leopardy 2A4, wyposażając je między innymi w ochronę przed minami.
Szef niemieckiej dyplomacji Sigmar Gabriel obiecał dwa tygodnie temu Ankarze, że kwestia ta zostanie przeanalizowana, i dał do zrozumienia, że jest za taką modernizacją. Jednak obecna ofensywa turecka "mogłaby go skłonić do zmiany zdania" - pisze dpa.
Zachodnia broń dla rebeliantów
Agencja odnotowuje, że kurdyjska milicja YPG (Ludowe Jednostki Samoobrony), którą siły tureckie usiłują obecnie wyprzeć z regionu Afrin w północno-zachodniej Syrii, nie dysponują niemiecką bronią.
Niemcy dostarczyły karabiny i broń przeciwczołgową bojownikom kurdyjskim w północnym Iraku, by wesprzeć ich w walce z tak zwanym Państwem Islamskim (IS). Jednak tamtejsi bojownicy kurdyjscy (peszmergowie) mają "napięte relacje z YPG" - wskazuje dpa i cytuje jednego z dowódców YPG, który powiedział, zastrzegając sobie anonimowość, że peszmergowie nie są gotowi zmienić swego stosunku do Turcji, by ratować YPG.
Dpa podkreśla, że niemiecka broń dostarczona irackim Kurdom może być przez nich wykorzystywana tylko do walki z IS i do obrony ludności cywilnej. Pewna liczba niemieckich karabinów trafiła w tamtym regionie na czarny rynek, ale rząd Niemiec, który przeprowadził śledztwo w tej sprawie, uznał, że jest to liczba "minimalna".
Bojownicy YPG otrzymali natomiast broń palną i pojazdy opancerzone od USA. Przeciwko tym dostawom ostro protestowała Turcja.
Ankara postrzega kurdyjską milicję YPG jako syryjskie ramię zdelegalizowanej w Turcji Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), która zarówno przez tureckie, jak i amerykańskie władze uważana jest za ugrupowanie terrorystyczne. Jednak YPG kieruje arabsko-kurdyjską koalicją o nazwie Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF), która była dotychczas głównym sojusznikiem koalicji pod wodzą USA w wojnie z dżihadystami z tzw. Państwa Islamskiego w Syrii.
Tureckie uderzenie w Syrii
Turecka operacja przeciwko Kurdom w północno-zachodniej Syrii rozpoczęła się wkrótce po tym, kiedy prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan wezwał NATO do przeciwstawienia się planowanemu przez USA utworzeniu w Syrii Sił Bezpieczeństwa Granicznego (BSF) dowodzonych przez Kurdów.
Erdogan zarzucił Stanom Zjednoczonym tworzenie "armii terroru" w Syrii wzdłuż granicy z Turcją i zapowiedział rozbicie wspieranych przez USA Sił Bezpieczeństwa Granicznego. Siły te mają zostać rozlokowane wzdłuż granicy na północy Syrii z Turcją, wzdłuż wschodniej granicy z Irakiem oraz wzdłuż doliny rzeki Eufrat, którą uznaje się za linię rozdzielającą siły SDF i syryjskie siły rządowe wspierane przez Iran i Rosję.
SDF, których trzon stanowią kurdyjscy bojownicy, kontrolują blisko 25 procent syryjskiego terytorium wzdłuż granic z Turcją i Irakiem. Siły kurdyjskie starają się skonsolidować i wzmocnić swe zdobycze terytorialne w północnej Syrii.
Dpa zwraca uwagę, że rząd turecki twierdzi, iż ma dowody na to, że broń przekazana przez USA syryjskim Kurdom z YPG trafia w ręce PKK.
Autor: mm//kg / Źródło: PAP