Ankara uważa, że wsparcie Rosji i USA dla samoobrony kurdyjskiej w Syrii "godzi w interesy Turcji" i oznacza skryte wsparcie dla działającej w Turcji separatystycznej Partii Pracujących Kurdystanu. Ambasadorzy obu krajów zostali wezwani we wtorek do MSZ.
Komentując wezwanie we wtorek ambasadorów Stanów Zjednoczonych oraz Rosji, wysoki rangą turecki dyplomata powiedział agencji AFP, że zostali oni poinformowani przez MSZ o stanowisku Turcji odnośnie do wsparcia, jakie oba kraje okazują w Syrii Ludowym Jednostkom Samoobrony (YPG), które są powiązane z kurdyjską Partią Unii Demokratycznej (PYD)". - Ambasadorzy zostali ostrzeżeni, że Turcja uważa wparcie dla Partii Unii Demokratycznej za wymierzone w jej interesy. Oba kraje powinny wziąć pod uwagę możliwe konsekwencje dalszej współpracy z Kurdami – podkreślił dyplomata.
Obawy Ankary
Władze tureckie obawiają się, że ewentualne zdobycze terytorialne kurdyjskich bojowników na północy Syrii mogą doprowadzić do pogłębienia nastrojów separatystycznych wśród Kurdów w Turcji, a w rezultacie stworzyć przesłanki dla powstania niezależnego terytorium kurdyjskiego, jednoczącego tereny należące obecnie do Turcji, Syrii i Iraku. W poniedziałek Pentagon poinformował o planowanych dostawach broni dla bojówek kurdyjskich walczących w północnej Syrii z siłami Państwa Islamskiego. Zastrzeżenia wobec Rosji wiążą się z kolei z prowadzonymi od 30 września atakami lotniczymi na terytorium Syrii, które w konsekwencji umocniły kurdyjskie milicje na północy tego kraju. - Przy wsparciu Rosji PYD stara się zająć tereny między miastami Dżarabulus i Azaz i kieruje się dalej na zachód od Eufratu. Nigdy tego nie zaakceptujemy – powiedział we wtorek anonimowy przedstawiciel tureckiego MSZ.
Autor: mtom / Źródło: PAP