Rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu oznajmił w środę, że w Rosji utworzono wojska do "operacji informacyjnych". Agencje piszą, że po raz pierwszy oficjalnie poinformowano o istnieniu oddziału do prowadzenia wojny informacyjnej.
Minister Szojgu w środę prezentował działalność swego resortu na posiedzeniu Dumy Państwowej (niższej izby parlamentu). Zapytany o potrzebę odtworzenia instytucji, która w przeszłości zajmowała się kontrpropagandą, oświadczył, że istnieją już wojska przeznaczone do prowadzenia do operacji informacyjnych.
- Utworzono już wojska operacji informacyjnych, co jest znacznie efektywniejsze i mocniejsze niż urząd (istniejący w czasach sowieckich), który nazywano kontrpropagandą - powiedział Szojgu.
Szczegółów na temat nowego rodzaju wojsk nie podał. Zaznaczył jednak, że "propaganda musi być mądra, inteligentna i skuteczna" - pisze agencja Associated Press.
"Trwa wojna o umysły i o masową świadomość ludzi"
Rosyjski portal RBK cytuje przedstawiciela komitetu Rady Federacji (wyższej izby parlamentu) ds. obrony i bezpieczeństwa Franca Klincewicza, który powiedział, że wojska do operacji informacyjnych utworzono w Rosji "niedawno" i że informacja na ich temat jest tajna.
- Są specjaliści, którzy demaskują (zagraniczną) dywersję na elektronicznych, papierowych i telewizyjnych nośnikach - oświadczył senator Klincewicz. Według niego, drugim zadaniem oddziału jest odpieranie cyberataków.
- Wygrana w wojnie informacyjnej w obecnych realiach świata nabiera nierzadko większego znaczenia niż zwycięstwo w klasycznej wojnie z użyciem broni - tak doniesienie o nowym rodzaju wojsk skomentował agencji RIA Nowosti były szef rosyjskiego sztabu generalnego Jurij Bałujewski.
- Dziś konfrontacja informacyjna wysuwa się na pierwszy plan, trwa wojna o umysły i o masową świadomość ludzi - powiedział Bałujewski. Wg niego zwycięstwo w wojnie informacyjnej ma "porażający efekt", bo "paraliżuje wszystkie organy władzy państwa przeciwnika".
Rosjanie wpływali na wybory?
W ostatnich miesiącach władze USA zarzucały Rosji, iż to właśnie Kreml stał za cyberatakami w okresie wyborczym w Stanach Zjednoczonych.
Na początku stycznia szefowie służb wywiadowczych USA ocenili podczas przesłuchania w Senacie, że Rosja jest poważnym zagrożeniem cybernetycznym dla Stanów Zjednoczonych, a jej ingerencja w wybory prezydenckie w tym kraju miała na celu zwiększenie szans Donalda Trumpa na wygraną i zaszkodzenie jego rywalce, kandydatce demokratów Hillary Clinton. Podkreślono, że "tylko najwyższe władze Rosji mogły te ataki zatwierdzić". Kreml odrzucił oskarżenia o próby manipulowania przebiegiem wyborów w USA.
Autor: pk/adso / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: kremlin.ru