Trumpa czeka seria spotkań. Ostatnia prosta w poszukiwaniach sekretarza stanu?


Prezydent elekt USA Donald Trump w najbliższych dniach spotka się z emerytowanym generałem Davidem Petraeusem, przewodniczącym komisji spraw zagranicznych Senatu Bobem Cockerem, a także ponownie z byłym kandydatem na prezydenta z ramienia Partii Republikańskiej Mittem Romneyem.

Spotkanie z gen. Petrausem zaplanowane jest na poniedziałek. Cockera i Romneya Trump przyjmie dzień później - podali doradcy prezydenta elekta. Wszyscy trzej wskazywani są jako potencjalni kandydaci na sekretarza stanu USA.

Od wyboru 8 listopada Trumpa na prezydenta USA trwają spekulacje na temat przyszłego gabinetu Donalda Trumpa. Szczególnym zainteresowaniem cieszy się nazwisko przyszłego szefa dyplomacji Stanów Zjednoczonych.

Giełda nazwisk

Wcześniej media wymieniały m.in. byłego burmistrza Nowego Jorku Rudolpha Giulianiego, byłego ambasadora USA przy ONZ Johna Boltona i gubernator Karoliny Północnej Nikki Haley (ostatecznie będzie ambasadorem USA przy ONZ). Wymieniani wśród potencjalnych wybrańców są te najbliżsi goście przyszłego prezydenta.

Za poważnego kandydata na sekretarza stanu uchodzi republikański przewodniczący komisji spraw zagranicznych w Senacie Bob Corker. Reprezentuje on dominujący w GOP twardy kurs w polityce międzynarodowej. Popierał wojnę w Iraku i opowiadał się za dostawami broni na Ukrainę w czasie rosyjskiej inwazji na Donbas.

Generał Petraeus to były szef CIA, a wcześniej szef Centralnego Dowództwa USA, które odpowiadało m.in. za operacje militarne w Iraku i Afganistanie. Ze stanowiska dyrektora CIA zrezygnował w 2012. Powodem były doniesienia, że generał miał przekazywać niejawne informacje swojej kochance, dziennikarce Pauli Broadwell. Później Petraeus przyznał się do winy.

Mitt Romney sekretarzem stanu?

Mitt Romney był z kolei kandydatem republikanów na prezydenta w 2012 roku. Przegrał ostatecznie z Barackiem Obamą, którego wybrano na drugą kadencję. W czasie kampanii Romney był jednym z najostrzejszych krytyków Trumpa - nazywał go "naciągaczem", "krętaczem" i "oszustem". Po wyborach wszystko się zmieniło - dwaj politycy spotkali się, co wzbudziło spekulacje, że Romney może objąć jedno z najważniejszych stanowisk w amerykańskiej administracji.

Część republikanów z entuzjazmem poparła pomysł mianowania Romneya na szefa dyplomacji, co ich zdaniem pomogłoby "zmiękczyć" wizerunek Trumpa i jeszcze bardziej zjednoczyć partię wokół prezydenta elekta. Romney uchodzi w partii za polityka umiarkowanego i kompetentnego. Osoby najbliższe prezydenta elekta, z kręgu nacjonalistycznej prawicy, zdecydowanie sprzeciwiły się jednak jego kandydaturze. Jego krytycy przypominają, że poglądy Romneya na tematy międzynarodowe krańcowo różnią się od poglądów Trumpa. Dotyczy to zwłaszcza polityki wobec Rosji, którą Romney nazwał w 2012 r. największym geopolitycznym zagrożeniem dla USA. Trump jest zwolennikiem zbliżenia z Rosją i podważa sens sojuszy amerykańskich z NATO na czele.

Prezydenta elekta różni to jednak od niemal wszystkich innych polityków wymienianych jako możliwi sekretarze stanu - wszyscy należą do republikańskiego establishmentu. Tymczasem na giełdzie kandydatów na szefa dyplomacji pojawiło się nazwisko republikańskiego kongresmana z Kalifornii Dany Rohrabachera. Uchodzi on za ultrakonserwatystę, ale jednocześnie zwolennika ustępstw wobec Moskwy.

Inauguracja prezydentury Trumpa nastąpi 20 stycznia 2017 roku.

Autor: kło\mtom / Źródło: Reuters, tvn24.pl, PAP

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA 3.0)