Trump chce wstrzymać gry wojenne. Sojusznicy wydają się zaskoczeni


Prezydent Donald Trump zapowiedział po spotkaniu z przywódcą Korei Północnej Kim Dzong Unem, że Stany Zjednoczone wstrzymają wspólne ćwiczenia wojskowe z Koreą Południową, by ułatwić rokowania z Pjongjangiem w sprawie denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego. Rzeczniczka wojsk USA w Korei Południowej oświadczyła, że nie otrzymały one na razie żadnych dyrektyw w sprawie wstrzymania manewrów. Seul poinformował, że będzie się starał ustalić "konkretne znaczenie i intencje" słów Trumpa.

Prezydent Donald Trump spotkał się we wtorek w Singapurze z przywódcą Korei Północnej Kim Dzong Unem.

Na konferencji prasowej po szczycie mówił między innymi o wspólnych manewrach wojsk USA i Korei Południowej, które odbywają się co roku na wiosnę. Pjongjang od lat krytykuje ćwiczenia, twierdząc, że stanowią one przygotowanie do wojny i uzasadniając tym samym potrzebę rozwoju swojego potencjału nuklearnego.

CO JESZCZE POWIEDZIAŁ DONALD TRUMP NA KONFERENCJI PRASOWEJ?

Prezydent USA stwierdził we wtorek, że z uwagi na to, iż Waszyngton i Pjongjang są w trakcie negocjacji "kompleksowego" porozumienia, prowadzenie ćwiczeń byłoby "nieodpowiednie". Według Trumpa, manewry są także bardzo kosztowane.

- Wstrzymamy gry wojenne, dzięki czemu zaoszczędzimy olbrzymią sumę pieniędzy. Poza tym, sądzę, że to bardzo prowokacyjne - powiedział.

Wojska nie otrzymały dyrektyw

Rzeczniczka sił USA w Korei Południowej oświadczyła, że nie otrzymały one na razie żadnych dyrektyw w sprawie wstrzymania wspólnych ćwiczeń z wojskami południowokoreańskim.

"Wraz z naszymi partnerami z Republiki Korei będziemy kontynuować pełnienie naszej służby na obecnych zasadach do czasu otrzymania zaktualizowanych dyrektyw z ministerstwa obrony i/lub INDOPACOM (dowództwa sił USA w regionie Oceanu Indyjskiego i Pacyfiku)" - napisała w komunikacie podpułkownik Jennifer Love, rzeczniczka USFK (sił amerykańskich w Korei).

"Byłem w szoku"

Komentując wtorkowe zapowiedzi amerykańskiego prezydenta, rzecznik pałacu prezydenckiego w Seulu powiedział, że południowokoreański rząd będzie się starał ustalić "konkretne znaczenie i intencje" słów Trumpa.

Pragnący zachować anonimowość południowokoreański urzędnik w rozmowie z Reutersem stwierdził, że początkowo myślał, iż Amerykanin się przejęzyczył.

- Byłem w szoku, kiedy nazwał te ćwiczenia "prowokacyjnymi", to bardzo niezwykłe słowo w ustach amerykańskiego prezydenta - powiedział.

O powiązanie kwestii ćwiczeń ze wstrzymaniem północnokoreańskiego programu nuklearnego apelowały także Chiny, najbliższy partner Pjongjangu. Jak zauważa Reuters, w przeszłości Waszyngton odrzucał jednak takie propozycje.

W tym roku Stany Zjednoczone zawiesiły manewry na czas lutowych igrzysk olimpijskich w Pjongczangu. Po rozgrywkach ćwiczenia jednak ruszyły, choć - jak zwraca uwagę CNN - były bardziej powściągliwe niż w poprzednich latach.

W Korei Południowej stacjonuje około 28 tysięcy amerykańskich żołnierzy. Na wtorkowej konferencji prasowej Trump powiedział, że chciałby, aby wszyscy wrócili do domu. Jak jednak zauważył, na razie nie jest to możliwe.

CZYTAJ TEŻ: PODSUMOWANIE SZCZYTU TRUMP-KIM

CO PODPISALI TRUMP I KIM?

Autor: kg / Źródło: PAP, CNN, Reuters

Raporty: