- Wiem, że wielu z was jest głęboko zawiedzionych wynikiem wyborów. Ja też. Bardziej niż kiedykolwiek będę to w stanie wyrazić - powiedziała Hillary Clinton podczas swojego drugiego wystąpienia po przegraniu z Donaldem Trumpem. Stwierdziła jednak, że nie można się poddawać i trzeba pracować dla "dobra kraju".
Po oficjalnym wystąpieniu dzień po wyborach, podczas którego Clinton przyznała się do swojej porażki, kandydatka demokratów na prezydenta zniknęła ze sceny publicznej. Zaszyła się w swoim domu na dalekich przedmieściach Nowego Jorku z mężem Bilem. Jak przyznała podczas wystąpienia w środę, myślała o tym, że chciałaby zaszyć się tam już na zawsze.
Trzeba działać dalej
- Były takie momenty w minionym tygodniu, że wszystko, co chciałam zrobić, to zwinąć się w kłębek z dobrą książką oraz naszymi psami i już nigdy nie wyjść z domu - powiedziała Clinton podczas wystąpienia na przyjęciu dobroczynnym zorganizowanym przez organizację Children Defense Fund, którą niedoszła prezydent wspiera od początku swojej kariery. Była kandydatka Partii Demokratycznej przyznała, że porażka bardzo ją dotknęła. - Wiem, że wielu z was jest głęboko zawiedzionych wynikiem wyborów. Ja też. Bardziej niż kiedykolwiek będę to w stanie wyrazić - mówiła Clinton. Stwierdziła jednak, że nie można się poddawać. - Tak jak mówiłam już tydzień temu, nasza kampania to nie była jedna osoba czy jedne wybory. Chodziło o kraj, który kochamy i o budowę Ameryki, która jest pełna nadziei i dla wszystkich - powiedziała. - Dla naszych dzieci, dla naszych rodzin i dla naszego państwa, apeluję do was, abyście nadal się angażowali w pracę na każdym poziomie - apelowała Clinton, zwracając się do obecnych na przyjęciu aktywistów. Wyraziła przy tym przekonanie, że jej zdaniem USA są nadal "najwspanialszym krajem na Ziemi", gdzie "każdy może wygrać".
Autor: mk/ja / Źródło: Reuters