Francuski sąd uniewinnił w czwartek byłego premiera Francji Dominique'a de Villepina w tzw. sprawie Clearstream. Jednak w piątek prokuratura zapowiedziała, że odwoła się od wyroku paryskiego sądu.
Ujawniona w 2004 roku głośna afera Clearstream dotyczy oskarżenia polityków francuskich o to, że rzekomo brali łapówki za sprzedaż wojskowych fregat do Tajwanu w latach 90., a nielegalne dochody z tych transakcji lokowali na tajnych kontach w luksemburskim banku Clearstream.
Na ujawnionej liście osób mających tam konta znalazły się nazwiska wielu osobistości polityki i biznesu, w tym obecnego prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego. Dochodzenie wykazało, że lista kont była sfałszowana.
Premier na ławie oskarżonych
W związku ze sprawą de Villepin, premier w latach 2005-2007, był oskarżony o to, że w roku 2004 polecił sfabrykowanie listy kont bankowych w Luksemburgu, rzekomo należących do wielu znanych osobistości, w tym obecnego prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego.
Byłemu premierowi zarzucano, że chciał w ten sposób skompromitować Sarkozy'ego jako swojego rywala w wyborach prezydenckich w 2007 roku. Prokurator domagał się dla byłego premiera 1,5 roku więzienia w zawieszeniu i 45 tys. euro grzywny.
Skazani inni
Sąd uznał jednak, że oskarżenie nie przedstawiło dowodów na to, że de Villepin wydał polecenie sfabrykowania owej listy, ani też że świadomie przyzwolił na tę machinację. Sędziowie uznali, że to były premier stał się w tej aferze narzędziem w rękach inicjatorów intrygi.
Według czwartkowego orzeczenia, głównymi odpowiedzialnymi za "oszczercze oskarżenie" byli Jean-Louis Gergorin, były wiceszef firmy EADS, i Imad Lahoud - matematyk, niegdyś pracownik tego przedsiębiorstwa. Ten ostatni został wskazany jako autor wspomnianej fałszywej listy.
Gergorina skazano na trzy lata więzienia, w tym 21 miesięcy w zawieszeniu, Lahouda - na 3 lata, w tym 1,5 roku w zawieszeniu. Każdy z nich musi także zapłacić po 40 tys. euro grzywny. Sąd uznał, że Lahoud po sfabrykowaniu listy przekazał ją Gergorinowi, który z kolei zapoznał z nią swojego przyjaciela de Villepina, wówczas ministra spraw wewnętrznych. Zdaniem sądu, ten ostatni, gdy polecił wszcząć śledztwo w tej sprawie, nie był świadomy, że lista jest sfałszowana.
Villepin chce wrócić, prokuratura przeszkodzi?
Po wyjściu z sądu de Villepin powiedział, że od tej chwili pragnie "zwrócić się w przyszłość, by służyć Francuzom" i pracować dla "umacniania Francji". Jak komentują media, deklaracja ta może wskazywać na to, że de Villepin - po oczyszczeniu z zarzutów - powróci do czynnej polityki. Prasa spekuluje na temat jego możliwego startu w wyborach prezydenckich w roku 2012.
Może mu w tym jednak przeszkodzić prokuratura i jej odwołanie od wyroku. Jak poinformował prokurator Jean-Claude Marin proces może być wznowiony pod koniec 2010 lub na początku 2011 roku.
Sarkozy nie apeluje
Sam Sarkozy już w czwartek zapewnił, że nie będzie wnosić apelacji od wyroku. W specjalnym komunikacie oświadczył jednak, że "sąd uznał, iż rola de Villepina w manipulacji nie może być udowodniona".
- Biorę to pod uwagę - dodał prezydent.
Źródło: PAP, tvn24.pl