Al-Kaida już we wrześniu wysyłała podejrzane paczki z Jemenu do USA. Według amerykańskich mediów, wywiad przechwycił kilka przesyłek, które prawdopodobnie miały za zadanie przetestować nową metodę przeprowadzenia zamachów. Po tym odkryciu władze zaczęły dokładniej przyglądać się ładunkom samolotów transportowych, co pozwoliło udaremnić niedawno prawdziwą próbę ataku.
Dzięki uzyskanej wcześniej informacji, amerykański wywiad był w stanie wyselekcjonować trzy budzące podejrzenia paczki. Jeden z rozważanych scenariuszy zakłada, że mogły one zostać użyte do zaplanowania piątkowych zamachów, m. in. do sprawdzenia trasy, jaką przebywa paczka lotnicza oraz do wykrycia luk w systemie zabezpieczeń.
W paczkach nadanych we wrześniu z Jemenu do Chicago, znajdowały się m.in. książki, w tym o tematyce religijnej, oraz płyta CD. Nie było natomiast materiałów wybuchowych podał "The New York Times" oraz stacja informacyjna ABC News, powołując się na anonimowe źródło we władzach. Według nich nadawcą była osoba powiązana z Al-Kaidą na Półwyspie Arabskim (AQAP).
Dzięki tym wydarzeniom władze zaczęły rozważać możliwość ataku z wykorzystaniem lotów towarowych, a nie tylko pasażerskich.
Nieudana próba
W miniony piątek w lecących z Jemenu do USA samolotach cargo firm UPS i FedEx znaleziono materiały wybuchowe przygotowane do zdetonowania. Podejrzane paczki przechwycono podczas międzylądowania w Wielkiej Brytanii i w Dubaju. Wysłano je z Jemenu do żydowskich instytucji religijnych w USA.
Kobieta, którą jemeńska policja zatrzymała w sobotę w Sanie, podejrzewając, że to ona stoi za dwiema przesyłkami, została w niedzielę warunkowo zwolniona z aresztu. Uznano, że ktoś podszył się pod nią nadając przesyłki.
W odpowiedzi część krajów wprowadziła obostrzenia w ruchu lotniczym z Jemenu. Niemcy wstrzymały połączenia pasażerskie i cargo z tego kraju. Ograniczenia w komunikacji lotniczej z Jemenem wprowadziły też Francja i Wielka Brytania. Brytyjczycy wstrzymali również fracht lotniczy z Somalii.
Źródło: PAP