Jest doświadczonym fotoreporterem i nie ukrywa dumy ze swych polskich korzeni. Reporter "The Boston Globe" John Tlumacki był w samym centrum dramatu w Bostonie. Poniżej publikujemy jego zdjęcia, także to, które stało się już symbolem maratonu przerwanego krwawym zamachem.
Zdjęcie 78-letniego Billa Iffriga, który upada rażony falą uderzeniową, błyskawicznie obiegło internet. Stało się symbolem tego, co stało się wczoraj podczas maratonu w Bostonie. Autorem fotografii jest reporter "The Boston Globe", John Tlumacki.
Skontaktowaliśmy się z fotografem, który udostępnił nam także inne zdjęcia, które robił tego dnia. "Jestem dumny, że jestem Polakiem" - odpisał nam Tlumacki. To fotograf z ogromnym doświadczeniem. Zawodowo robi zdjęcia od 30 lat, był finalistą Nagrody Pulitzera w kategorii fotografia za zdjęcia robione podczas niszczenia muru berlińskiego.
"To było pandemonium"
Jak mówił wcześniej w rozmowie dla blogu magazynu Time, w czasie biegu wszystko przebiegało normalnie. - Było radośnie, ludzie byli szczęśliwi, klaskali, byłem nawet trochę znudzony. I wtedy usłyszałem eksplozję - mówił Tlumacki.
- Tuż przede mną upadł jeden z biegaczy - był ogłuszony wybuchem. Mój instynkt sprawił, że zrobiłem to zdjęcie. Nie wiem co to jest, jesteś fotografem, to pierwsze co robisz. Pobiegłem w kierunku eksplozji, do policji. To było pandemonium. Nikt nie wiedział co się dzieje.
Jak mówił, pierwsze co zobaczył, to ogromne ilości krwi. - Nie można tego porównać do niczego innego co widziałem. To był horror - mówił fotograf, który zrobił zdjęcie 78-letniemu Iffrigowi.
Relacja 78-latka
- Byłem już na ostatniej prostej przed metą, miałem dobry dzień, czułem się dobrze - mówił Bill Iffrig, uczestnik biegu. Jak dodał, chwilę później usłyszał potężną eksplozję. - To brzmiało jakby bomba wybuchła tuż obok mnie! - mówił zdenerwowany 78-latek.
Podmuch od eksplozji był tak silny, że mężczyzna przewrócił się na ziemię. - Wiedziałem, że upadam. Po chwili leżałem na asfalcie. Nie czułem bólu, ale jak się obracałem zobaczyłem małą ranę na nodze - mówił.
Chwilę po zdarzeniu pomocy udzielić miał mu jeden z asystentów biegaczy. - Spytał czy jakoś może mi pomóc. Przeszliśmy razem przez linię mety, więc ukończyłem bieg - dodał.
Mimo niewielkiej rany biegacz czuł się dobrze, odmówił nawet pomocy medycznej. - Chcieli koniecznie posadzić mnie na wózek inwalidzki, ale powiedziałem, że hotel mam tyko kilka przecznic dalej. Puścili mnie więc i podszedłem do mojej żony - mówił.
Z kolei syn 78-letniego maratończyka Mark Iffrig śledził bieg ojca w internecie. O całym zdarzeniu dowiedział się, kiedy chciał opublikowac na Facebooku post, że jego ojciec ukończył bieg. - Był (ojciec - red.) trochę oszołomiony. Ktoś pomógł mu wstać - mówił Mark Iffrig. Jak dodał, od razu rozpoznał ojca na fotografii Boston Globe. - Był trzy metry od mety - dodał mężczyzna.
Police react in aftermath of explosion #bostonmarathon #boylstonst (John Tlumacki photo) twitter.com/BGlobeSports/s…
— Boston Globe Sports (@BGlobeSports) 15 kwietnia 2013
3 ofiary, ponad 140 rannych
Do dwóch eksplozji doszło na mecie maratonu bostońskiego, w chwili gdy ulicę, którą przebiegała trasa maratonu, wypełniała wielotysięczna publiczność. Trasą wciąż jeszcze biegli finiszujący zawodnicy.
Na nagraniach widać kulę ognia i kłąb dymu podnoszący się za tłumem widzów. Świadkowie relacjonują, że nogi wielu ofiar były całe we krwi. Służby medyczne informują o wielu osobach rannych w nogi, szeregu dokonanych amputacji i licznych obrażeniach spowodowanych odłamkami.
Jak dotąd potwierdzono śmierć trzech osób. Ponad 170 jest rannych, niektórzy z nich są w stanie krytycznym.
Bomb at #Boston #marathon finish. twitter.com/brm90/status/3…
— Bruce Mendelsohn (@brm90) 15 kwietnia 2013
Autor: abs//kdj,gak/ ola/k / Źródło: CNN, Time, Huffington Post, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: John Tlumacki/Globe Staff