Podczas corocznego spotkania z korespondentami przy Białym Domu Obama odłożył na bok kwestie polityczne i wcielił się w rolę komika rozbawiającego publiczność dowcipami opowiadanymi ze sceny. Tym razem na pierwszy ogień poszedł wiceprezydent Joe Biden.
Obiad organizowany przez Stowarzyszenie Korespondentów Akredytowanych przy Białym Domu jest jednym z najgorętszych wydarzeń towarzyskich w Waszyngtonie.
Na uroczystym obiedzie zwykle pojawia się śmietanka towarzyska Hollywood i najbardziej wpływowi amerykańscy politycy. Tradycją jest, że w trakcie wieczoru prezydent zabawia gości swoim "stand-up comedy show".
W tym roku Obama rywalizował na tym polu z uwielbianym za oceanem komikiem Jayem Leno prowadzącym w ostatnich latach program "The Tonight Show" w telewizji NBC. Na spotkaniu pojawiły się też takie gwiazdy jak Steven Spielberg, Morgan Freeman, Alec Baldwin i Jessica Simpson.
Uważaj Biden
Prezydent zaczął od mocnego uderzenia... w swojego zastępcę. Obama "przyznał się", że nie był pewien, czy będzie mógł przyjąć zaproszenie. - Biden mnie przekonał. Powiedział: Panie Prezydencie, to nie jest zwykły obiad. This is a big f***ing meal - żartował.
Obama sparafrazował głośną wpadkę wiceprezydenta Bidena z marca tego roku. Po podpisaniu ustaw zdrowotnych Biden poklepał prezydenta po plecach i szepnął: - This is a big f***ing deal. Słowa skierowane wyłącznie do Obamy wychwyciły czułe telewizyjne mikrofony.
Tego wieczoru Obama nie pozostawił nikogo w spokoju. Oprócz Bidena żartował także ze swojego kontrkandydata w wyborach prezydenckich z 2008 roku senatora Johna McCaina i z bankierów Goldman Sachs oskarżanych o współodpowiedzialność za zeszłoroczny kryzys finansowy.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters