"Skarcenie Polski przez Brukselę może być ważnym sprawdzianem dla Unii Europejskiej" - pisze w najnowszym wydaniu magazyn "The Economist", dodając, że "Polska podpadła Brukseli".
We wprowadzeniu do artykułu redakcja stwierdza wręcz, że Polska "dostała od Brukseli po rękach" ("slap on the wrist for Poland"), co ma być "wielkim testem" dla Unii Europejskiej.
"Od czasu dojścia Prawa i Sprawiedliwości do władzy w październiku ub. roku partia wzmocniła kontrolę nad służbami specjalnymi i służbą cywilną" - pisze "The Economist", przypominając sprawę przegłosowania nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, nowej ustawy medialnej oraz powołanie na prezesa telewizji publicznej byłego posła Prawa i Sprawiedliwości Jacka Kurskiego.
Budapeszt w Warszawie
"The Economist" przytacza słowa lidera Nowoczesnej - "nowej partii liberalnej" - Ryszarda Petru, który porównał "wywołującego podziały" prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego do "słonia w składzie porcelany".
"Tysiące ludzi w całej Polsce wyszło na ulice w proteście przeciwko nowej ustawie medialnej. Wielu widzi podobieństwa do nieliberalnej drogi, którą podążyły Węgry od czasu objęcia urzędu premiera przez Victora Orbana w 2010 roku" - czytamy w tygodniku."Gdy w 2011 roku PiS przegrało wybory, Jarosław Kaczyński mówił, że pewnego dnia zbuduje Budapeszt w Warszawie" - przypomina komentator.
"The Economist" stwierdza, że "europejska krytyka przejęcia władzy przez PiS już wywołała silny sprzeciw polskiego rządu, który może przysporzyć UE politycznego bólu głowy".
Test dla UE
Magazyn zwraca też uwagę na rosnące napięcie w relacjach polsko-niemieckich. "Pewien tygodnik przedstawił na okładce niemiecką kanclerz Angelę Merkel jako Adolfa Hitlera, podpisując 'Znów chcą nadzorować Polskę'"- pisze tygodnik, przywołując okładkę "Wprost". Przypomina słowa Jarosława Kaczyńskiego, który stwierdził podczas ostatniej miesięcznicy katastrofy smoleńskiej, że "żadne pohukiwania i słowa, które nigdy nie powinny paść, a już w szczególności z niemieckich ust, nas nie odwrócą z drogi. Nie zawrócimy, będziemy szli do przodu".
"Polski rząd bagatelizuje znaczenie rozpoczęcia procedury sprawdzającej przez KE" - podkreśla "The Economist". "Z politycznego punktu widzenia rząd nie ma się czego obawiać. Ma stabilną większość parlamentarną, a ostre działania UE jedynie wzmocnią jego popularność wśród jego nacjonalistycznych wyborców. Sceptycy zauważają, że Węgry, które poszły znacznie dalej niż Polska na drodze do antylibaralizmu, nigdy nie spotkały się z poważnymi reperkusjami w Brukseli. Stało się tak częściowo dlatego, że UE brakowało prawnych mechanizmów monitorujących, które ma obecnie, gdy Orban wzmacniał swoją pozycję. Teraz jednak Komisja Europejska pracuje nad tym, by wykorzystać swoje najnowsze moce. Ocena działań polskiego rządu może stać się raczej testem dla samej Unii Europejskiej niż dla Prawa i Sprawiedliwości" - stwierdza "The Economist".
Autor: asz / Źródło: "The Economist"