Telefon z Rosji w sprawie bomby. Nie mogą zdymisjonować Jaceniuka

Aktualizacja:

Deputowani do parlamentu Ukrainy, którzy mieli dziś głosować w sprawie dymisji premiera Arsenija Jaceniuka i mianowania jego następcy, przeżyli nerwowe chwile. Anonimowy rozmówca poinformował telefonicznie, że budynek został zaminowany. Policja w Kijowie twierdzi, że dzwonił z Rosji. Alarm okazał się fałszywy.

Kijowska policja poinformowała, że otrzymała wiadomość w sprawie zaminowania budynku parlamentu około godz. 11 czasu ukraińskiego. Na miejsce przybyli policjanci z psami i ratownicy. Przeszukali teren. Żadnych ładunków wybuchowych nie znaleziono. Funkcjonariusze przekazali, że rozmówca dzwonił z Rosji. Posłowie nie zostali ewakuowani.

Ukraińskie media wiązały sprawę telefonu o zaminowaniu gmachu parlamentu z zapowiadanym głosowaniem w sprawie dymisji premiera Arsenija Jaceniuka i mianowaniem jego następcy, Wołodymyra Hrojsmana, obecnie przewodniczącego Rady Najwyższej.

Rozmowy w sprawie formowania rządu jednak się przedłużały. Deputowani prezydenckiego Bloku Petra Poroszenki, który tworzy koalicję z Frontem Ludowym Jaceniuka sugerowali, że głosowanie może zostać przeniesione na czwartek, 14 kwietnia.

Przedmiotem targów była m.in. kwestia obsadzenia trzech ministerstw: energetyki, gospodarki i zdrowia.

Internetowa gazeta "Ukraińska Prawda" napisała, że Poroszenko zażądał od posłów, by jeszcze dziś podjęli decyzję w sprawie nowego rządu. Zagroził, że w przypadku braku porozumienia rozwiąże parlament.

Kryzys w Kijowie

Jaceniuk ogłosił, że składa dymisję w niedzielę 10 kwietnia. Powiedział, że jego partia Front Ludowy pozostaje w koalicji z prezydenckim Blokiem Petra Poroszenki. Wyraził nadzieję, że nowy rząd zostanie powołany w jak najkrótszym terminie.

Kryzys polityczny na Ukrainie trwa już od lutego. Wywołany został brakiem poparcia parlamentu dla rządu Jaceniuka. Od zeszłego roku krytycy szefa rządu zarzucali mu zbyt powolne wdrażanie reform i niezdecydowanie w zwalczaniu korupcji.

Sam Jaceniuk powtarzał wielokrotnie, że gotów jest podać się do dymisji, jeśli powstanie nowa umowa koalicyjna i pozna skład nowego rządu.

Potencjalny następca Jaceniuka, Wołodymyr Hrojsman, najpierw się zgodził zostać premierem, później odmówił przyjęcia teki szefa rządu. Deputowany Bloku Petra Poroszenki Mustafa Najem twierdził, że Hrojsman nie zaakceptował kilku nominacji, narzuconych przez koalicję, w tym kandydatów na stanowisko ministrów zdrowia i polityki społecznej.

Autor: tas//gak / Źródło: Ukraińska Prawda, UNIAN

Raporty: