Południowokoreańskie władze nawiązały kontakt z jednym z zakładników porwanych przez talibów - poinformował anonimowo jeden z oficjeli. W tym czasie koreańskiej agencji informacyjnej Yonhap udało się porozmawiać z dwójką przetrzymywanych.
Przedstawiciel władz w trosce o bezpieczeństwo więzionych odmówił podania jakichkolwiek szczegółów poza tym, że z zakładnikiem nawiązano kontakt telefoniczny. Agencja Yonhap poinformowała natomiast, że w czasie jednej z dwóch rozmów telefonicznych zakładnicy zdradzili, że porywacze podzielili ich na grupy, a dwie kobiety są poważnie chore. Podczas drugiej rozmowy, zakładnik narzekał, że wszyscy są chorzy i chcą wrócić do swoich rodzin. Talibowie cały czas mają trzymać ich na muszkach karabinów i grozić śmiercią, jeśli nie zostaną spełnione ich żądania.
Do tej pory, porywacze zabili dwójkę spośród 23 porwanych w końcu lipca Koreańczyków. Grupa chrześcijańskich wolontariuszy została uprowadzona na jednej z ulic stołecznego Kabulu. W jej skład wchodzą głównie młode kobiety. W zamian za uwolnienie zakładników, porywacze żądają wypuszczenia uwięzionych talibów. Na taki warunek nie chce się zgodzić afgański rząd, a władze Korei Południowej, mimo silnej presji ze strony społeczeństwa domagającego się stanowczych działań, nie potrafią wpłynąć na porywaczy. Kilku koreańskich polityków domaga się pomocy Stanów Zjednoczonych w rozwiązaniu kryzysu.
ŁUD
Źródło: Reuters, TVN24