By rozpędzić zwolenników zmiany ordynacji wyborczej i przedterminowych wyborów zebranych przed parlamentem w stolicy Gruzji, policja użyła armatek wodnych. Kilka osób zostało zatrzymanych. Poniedziałek był kolejnym dniem protestów przed budynkami rządowymi w Tbilisi.
W poniedziałek wieczorem, tak jak dzień wcześniej, w stolicy Gruzji demonstrowało około 20 tysięcy ludzi, żądając ustąpienia rządu, reformy systemu wyborczego i przedterminowych wyborów parlamentarnych.
W nocy z poniedziałku na wtorek demonstranci ponownie zablokowali wejścia do parlamentu, ale szybko zostali rozproszeni przez policję, która użyła przeciw nim armatek wodnych.
- Jeśli protestujący złamią prawo, państwo odpowie w odpowiedni sposób - powiedział deputowany partii rządzącej Mamuka Mdinaradze, na kilka godzin przed interwencją służb.
Gruzini chcą zmian w ordynacji
Protesty w Gruzji rozpoczęły się ponad tydzień temu po tym, jak posłowie odrzucili projekt ustawy o zniesieniu mieszanej ordynacji wyborczej i wprowadzeniu zasady proporcjonalności w następnych wyborach, które odbędą się w październiku 2020 r. Opozycja uważa, że obecny system wyborczy faworyzuje partię rządzącą, która ma 77 proc. mandatów w parlamencie po zdobyciu 48,7 proc. głosów w wyborach w 2016 r.
14 listopada parlament odrzucił zmianę ordynacji wyborczej, która była jednym z postulatów uczestników masowych letnich protestów. Reforma systemu wyborczego ma nastąpić w 2024 roku, jednak opozycja żąda, by wprowadzić ją wcześniej, jako że ordynacja proporcjonalna mogłaby utrudnić Gruzińskiemu Marzeniu utrzymanie kontroli w parlamencie.
W poniedziałek sekretarz Gruzińskiego Marzenia, mer Tbilisi Kacha Kaladze, po posiedzeniu ugrupowania powiedział, że obowiązująca ordynacja nie zostanie zmieniona.
Masowe protesty w Tbilisi
Także w ubiegły poniedziałek siły specjalne policji w Tbilisi użyły armatek wodnych i gazu łzawiącego, by rozproszyć demonstrantów, którzy blokowali gmach parlamentu. Zatrzymano 37 osób. USA i Unia Europejska wezwały gruziński rząd, partie polityczne i społeczeństwo do dialogu.
Autor: ft\mtom / Źródło: PAP, Reuters