Celem był szary, średniej wielkości betonowy budynek w samym sercu Strefy Gazy. Najpierw uderzyły drony, potem F16. Makabryczny rytuał zniszczenia widziało wielu świadków, również dzieci. Nikt nie ucierpiał. Nalot na dom przypadkowego Palestyńczyka był tylko demonstracją izraelskiej siły?
Izraelskie wojsko zatelefonowało do syna Bashira al-Ramlawiego - właściciela budynku. Głos w słuchawce poinformował rozmówcę, że jego ojciec jak najszybciej musi opuścić swoje mieszkanie, ponieważ dom zostanie zbombardowany.
Tłum patrzył
Syn błyskawicznie przekazał wiadomość ojcu, a ten - przebywającej razem z nim reszcie rodziny. Grupa 35 osób, która wcześniej opuściła swoje domy w innych częściach miasta, aby szukać schronienia razem z Ramlawim, znów musiała uciekać. Momentalnie o ataku dowiedziała się też "okolica". Tłum ludzi zgromadził się wzdłuż ulicy al-Jalia ze świadomością, że nalot nastąpi lada chwila.
Budynek w końcu został trafiony. Z okolicy dobiegł głośny huk, na niebie pojawiły się kłęby dymu. Publika nadal patrzyła. Wiedziała, że to dopiero początek.
Przez kilka następnych minut dwie kolejne bomby świszcząc nad głowami ludzi kontynuowały dzieło zniszczenia. Rozprzestrzeniające się chmura coraz bardziej zamgławiała ulicę. Cel stał nadal, podobnie jak "widownia", doskonale zdająca sobie sprawę, że to tylko pierwszy etap nalotu. Kilka osób zauważyło, że pociski musiały zostać zrzucone przez drony - małe samoloty bezzałogowe. Pierwsze trzy bomby były tylko ostrzeżeniem dla każdego, kto znajdował się jeszcze blisko budynku. Miały go osłabić, niczym bokserskie ciosy dźgające przeciwnika tuż przed zadaniem nokautującego uderzenia.
"Dlaczego uderzono w mój dom?"
Chwilę później niebo przeszył charakterystyczny ryk myśliwca F16, a budynek został zrównany z ziemią. Tym razem chmura dymu miała wielkości trzech poprzednich razem wziętych.
- Nie wiem, dlaczego uderzono akurat w mój dom - powiedział ze łzami w oczach 58-letni Ramlawi, dodając, że nie miał żadnych związków z Hamasem.
Niedawno źródła medyczne Gazy poinformowały, że w wyniku trwającej od 8 lipca izraelskiej ofensywy w Strefie zginęło już ponad 1300 Palestyńczyków, a ponad 7 000 zostało rannych. Tym razem w ataku nikt nie zginął, nikt nie został nawet ranny, a otaczające cel budynki pozostały nietknięte.
Autor: TG/kka / Źródło: washingtonpost.com, tvn24.pl