Moskwa celowo próbuje wywołać niepokoje społeczne w Niemczech - twierdzi niemiecki "Bild", powołując się na wnioski z tajnego spotkania niemieckich polityków z szefami agencji wywiadowczych. Wcześniej "Sueddeutsche Zeitung" donosił, że wywiad sprawdzi, czy istnieją związki pomiędzy Kremlem a skrajną prawicą w Niemczech.
Do spotkania miało dojść w lutym. "Bild" pisze, że jego uczestnikami byli członkowie Parlamentarnego Gremium Kontrolnego (sprawuje kontrolę nad służbami specjalnymi) i szefowie wywiadu zagranicznego BND Guido Mueller oraz Urzędu Ochrony Konstytucji Hans-Georg Maassen.
Agencje ostrzegły, że istnieje konkretne zagrożenie, że Moskwa może wykorzystać "wysoki potencjał mobilizacyjny" rosyjskiej społeczności w Niemczech, która liczy ok. 2 mln osób. Stwierdzili, że dowody wskazują, że ludzie ci są pod wpływem Kremla i z jego inicjatywy wychodzą na ulice demonstrować.
Rosyjska propaganda
Wywiad powołał się przy tym na manifestację ze stycznia, kiedy Niemcy rosyjskiego pochodzenia wyszli na ulice po tym, jak lojalne wobec Kremla media donosiły o tym, że 13-letnia Niemka pochodząca z Rosji została zaatakowana i zgwałcona przez imigranta. Ostatecznie okazało się, że cała historia została wymyślona.
Przedstawiciele niemieckiego wywiadu poinformowali parlamentarzystów, że przyglądają się działalności członków organizacji, które reprezentują społeczność o rosyjskich korzeniach. Inną strategią, jaką posługuje się Kreml, są wywiady emitowane w państwowych, rosyjskich mediach. Rzekomi byli mieszkańcy Niemiec twierdzą, że wrócili do Rosji, bo w Europie Zachodniej "nie jest już bezpiecznie" ze względu na napływ uchodźców z Bliskiego Wschodu.
Tendencyjne materiały o Berlinie
Pod koniec lutego "Sueddeutsche Zeitung" informował, że niemiecki wywiad zbada na polecenie rządu, czy Rosja, posługując się agenturalnymi metodami, wpływa na opinię publiczną w Niemczech. Berlin zarzuca Moskwie forsowanie tendencyjnych materiałów o Niemczech.
Działania wywiadu zagranicznego BND i Urzędu Ochrony Konstytucji będzie koordynował odpowiedzialny za służby sekretarz stanu w urzędzie kanclerskim Klaus-Dieter Fritsche - informował "SZ".
Niemieckie służby mają wyjaśnić, czy "groteskowa przesada" w materiałach dziennikarskich dotyczących Niemiec w rosyjskich mediach jest elementem strategicznego planu, którego celem ma być osłabienie kanclerz Angeli Merkel. - Chcemy dowiedzieć się, czy te działania są realizacją konkretnego planu - twierdziło wówczas cytowane przez "SZ" źródło w niemieckich siłach bezpieczeństwa.
- W pojedynczych przypadkach mamy jak najbardziej do czynienia z tendencyjnymi relacjami - powiedziała zastępczyni rzecznika rządu Christiane Wirtz zastrzegając, że nie może komentować "operacyjnych szczegółów pracy służb wywiadowczych".
Eksperci: element systematycznej destabilizacji
Eksperci ds. Rosji są przekonani, że kampanie rosyjskich mediów nie są pojedynczymi wybrykami, lecz "elementem systematycznej destabilizacji Niemiec, które były dotąd stabilnym filarem w zachodniej wspólnocie". "Kto chce wprowadzić w Europie nowe porządki, ten musi uderzyć w Niemcy i niemiecką kanclerz" - piszą autorzy materiału, Stefan Kornelius i Georg Mascolo.
Przedmiotem dochodzenia mają być też ewentualne powiązania Kremla z niemiecką skrajną prawicą. "Takie powiązania istnieją we Francji i na Węgrzech" - twierdzi "SZ" i dodaje, że "trudno sobie wyobrazić, aby akurat w Niemczech było inaczej".
Autorzy piszą, że metodą najczęściej stosowaną przez rosyjską propagandę jest informowanie o incydentach bez podania dowodów. Po napaściach na kobiety w sylwestra w Kolonii rosyjskie media obarczały odpowiedzialnością za zajścia amerykańską CIA. Komentatorzy porównywali kolońskie wydarzenia z pogromem Żydów dokonanym w listopadzie 1938 roku przez niemieckich nazistów.
W innym materiale autorzy twierdzili, że niemieckie władze kierują do ośrodków dla uchodźców czeskie prostytutki, aby za ich pośrednictwem szerzyć choroby weneryczne wśród Czechów, co miało być formą kary za odmowę przyjęcia przez Pragę uchodźców.
Relacje najgorsze od lat
- Przedstawiając Niemcy jako społeczeństwo pogrążone w chaosie z powodu migracji, gdzie rosyjskojęzyczna społeczność jest zagrożona, machina propagandowa Kremla przedstawia rosyjskiej publiczności obraz, że w Unii Europejskiej jest źle - powiedział w rozmowie z portalem The Local Alexander Clarkson z King's College London. Dodał, że to propaganda na użytek wewnętrzny, by Rosjanie sądzili, że nie jest u nich tak źle.
Relacje pomiędzy Moskwą i Berlinem są najgorsze od czasów zimnej wojny.
Autor: pk//gak / Źródło: Bild, The Local, PAP