Konflikt wokół XI-wiecznej świątyni boga Śiwy leżącej na spornym terenie, do którego prawa roszczą sobie Tajlandia i Kambodża, może spowodować wyjście tej pierwszej ze struktur Organizacji ds. Dziedzictwa Kultury UNESCO.
Taką deklarację wygłosił premier rządu w Bangkoku, Abhisit Vejjajiva, po tym, jak szefostwo Organizacji ds. spraw Oświaty, Nauki i Kultury (UNESCO) zdecydowało, że nie będzie czekać z decyzją o włączeniu świątyni w poczet obiektów Światowego Dziedzictwa.
Pomysł ten wyszedł ostatnio ze strony Kambodży, która dostała kontrolę nad świątynią w 1962 roku w wyniku arbitrażu Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości. Trybunał nigdy jednak nie określił, do kogo należą ziemie wokół obiektu.
"Musieliśmy podjąć odpowiednie kroki"
- Taka decyzja jest zupełnie bezsensowna. Kambodża nie miała prawa sama decydować o losie świątyni. Jestem zawiedziony, że komitet UNESCO, który wysłał specjalną grupę do rozmów z nami i naszymi sąsiadami, obiecał, że żadne kroki w tej sprawie nie zostaną podjęte, po czym ogłosił swoją decyzję. Wszystko to spowoduje wzrost napięcia i może doprowadzić do kolejnych aktów przemocy w regionie - mówił w niedzielę premier Abhisit Vejjajiva, który kończy właśnie swoją kampanię przed przyszłotygodniowymi wyborami parlamentarnymi.
Wojna o skrawek ziemi?
Konflikt o teren wokół świątyni Preah Vihear leżącej na granicy Kambodży i Tajlandii wybuchł w 2008 roku. Także zamieszki na spornych ziemiach trwają od 2008 roku, gdy Bangkok najpierw poparł, a następnie odrzucił propozycję Phnom Penh, aby świątynię wpisać na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
W lutym w zamieszkach wokół hinduskiej świątyni zginęło 13 żołnierzy obu armii. Ich dowództwa już trzeci rok zajmują pozycje po dwóch stronach spornego wzgórza i nikt nie chce ustąpić.
Świątynia Śiwy zdaniem UNESCO zasługuje na wstąpienie w poczet zabytków światowego dziedzictwa dzięki swej unikalnej, bogatej architekturze współgrającej z przyrodą w samej okolicy.
Źródło: tvn24.pl, APTN
Źródło zdjęcia głównego: APTN, wikipedia.org/William Brehm