Ciało 51-letniego Anglika znaleziono na terenie lotniska w hiszpańskiej Maladze. Policja w śledztwie nie wyklucza żadnej z hipotez, w tym zabójstwa na tle seksualnym - podaje internetowe wydanie dziennika "Sur" . Do zdarzenia doszło w nocy z czwartku na piątek, szczegóły zdarzenia do mediów dotarły w niedzielę.
Według relacji hiszpańskiego dziennika, autopsja wykazała, że mężczyzna zmarł w wyniku zadławienia się własnymi wymiocinami - to jedyne znane ustalenie koronera. Pozostałe okoliczności śmierci mężczyzny budzą wiele pytań.
Zwłoki znalazł pracownik ochrony lotniska między terminalem lotniczym a stacją kolejki podmiejskiej w Maladze na południu Hiszpanii. Mężczyzna leżał twarzą w dół, miał opuszczone spodnie, na rękach i nogach plastikowe kajdanki. Jego genitalia znajdowały się w puszce po tuńczyku, a na pośladkach leżały dwa plasterki szynki.
Zabójstwo czy nieszczęśliwy wypadek
Dziennik, powołując się na informację z wydziału zabójstw policji w Maladze, zwraca uwagę na zakłopotanie przybyłych na miejsce funkcjonariuszy.
Według wstępnych ustaleń śledztwa, ofiarą był 51-letni Anglik. Prowadząca dochodzenie grupa śledczych czeka na dokładne wyniki sekcji zwłok i pozostałych badań prowadzonych na miejscu zbrodni. Pod uwagę brane są wszystkie możliwości - w tym zabójstwo na tle seksualnym.
Anglik w chwili śmierci był prawdopodobnie skrajnie nietrzeźwy. Poza kajdankami na przegubach nie stwierdzono dotychczas innych poszlak wskazujących na możliwość użycia przemocy. Policja - jak podaje "Sur" - ustaliła, że mężczyzna cierpiał na schizofrenię, miał problemy z alkoholem.
Jedna z hipotez zakłada, że zwłoki mogły zostać zbezczeszczone po śmierci.
Autor: tmw//rzw / Źródło: diariosur.es, Sky News
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock