Bez czarnych skrzynek ani wiadomości od pilotów ustalenie przyczyn katastrofy zabytkowego samolotu Ju-52 w Szwajcarii będzie bardzo trudne - ostrzegają szwajcarscy śledczy. W jednej z najsłynniejszych maszyn lotnictwa III Rzeszy, w sobotę zginęło 20 osób.
Do wypadku doszło w szwajcarskim, alpejskim kantonie Gryzonia, po zachodniej stronie góry Piz Segnaz w kantonie Graubuenden. Na pokładzie było 17 pasażerów i troje członków załogi, nikt nie przeżył.
Zagadkowa katastrofa
Natychmiast po katastrofie na miejsce przybyła policja oraz eksperci ze szwajcarskiej komisji badania wypadków lotniczych. Śledczy, którzy rozpoczęli już dochodzenie na temat przyczyn katastrofy przyznali jednak, że czeka ich bardzo trudne zadanie.
Wiadomo, że maszyna Ju-52 z dużą prędkością uderzyła w ziemię lecąc dziobem niemal pionowo w dół. Ponieważ zabytkowy samolot nie był wyposażony w czarne skrzynki, a piloci nie informowali przed wypadkiem o jakichkolwiek problemach, ustalenie okoliczności katastrofy będzie możliwe jedynie w oparciu o ślady zebrane na miejscu zdarzenia.
Śledczy mają nadzieję, że ostatnie chwile lotu widzieli znajdujący się w okolicy turyści, jako że Junkers rozbił się w popularnym wśród wspinaczy i wpisanym na listę UNESCO rejonie.
Dotychczas ustalono, że nic nie wskazuje na to, aby doszło do powietrznej kolizji Junkersa czy to z innym samolotem, czy z dużym ptakiem. Nie ma również przesłanek sugerujących udział osób trzecich. Na pokładzie nie wybuchł pożar, przed uderzeniem o ziemię nie odpadły też od maszyny żadne części, a piloci nie nadali sygnału alarmowego.
- Nie możemy wyjaśnić, jak doszło do tragicznego wypadku - przyznaje szef Ju-Air Kurt Waldmeier. Zdementował on zarazem przypuszczenia lokalnych mediów, że do katastrofy mogła przyczynić się wysoka temperatura zapewniając, że "piloci byli przyzwyczajeni do latania w takich warunkach".
Przerwana wycieczka
Samolot Ju-52 szwajcarskich linii Ju-Air wystartował na wycieczkę objazdową w piątek, bezpiecznie przewożąc pasażerów kolejno do Locarno, Lugano i Porlezza po włoskiej stronie jeziora Lugano. Wycieczka miała zakończyć się w niedzielę.
Na pokładzie znajdowało się 17 pasażerów - było to siedem par ze Szwajcarii oraz trzyosobowa rodzina z Austrii. Ponadto załogę maszyny stanowiło dwóch pilotów w wieku 62 i 63 lata, mających duże doświadczenie również na pokładzie samolotów Junkers. Trzecim członkiem personelu była 66-letnia stewardessa.
Mające siedzibę w miejscowości Duebendorf w kantonie Zurych linie Ju-Air oferują loty krajoznawcze, czarterowe i przygodowe. Do dyspozycji miały trzy trzysilnikowe samoloty Ju-52 wyprodukowane w fabryce Junkersa. Loty pozostałych dwóch samolotów zostały wstrzymane. Nie wiadomo, czy w ogóle zostaną wznowione.
Legendarna maszyna Luftwaffe
W czasie drugiej wojny światowej Ju-52 był jednym z najważniejszych modeli samolotów wojskowych III Rzeszy. Wyprodukowana w niemal pięciu tysiącach egzemplarzy maszyna była wykorzystywana przede wszystkim do transportu, choć w początkowych latach wojny również do nalotów bombowych. Jeden z Ju-52, nazwany Immelmann II, był osobistym samolotem transportowym Adolfa Hitlera.
Maszyna, która rozbiła się w sobotę, została zbudowana pod koniec lat 30. i po wycofaniu ze służby wojskowej trafiła do Ju-Air.
Autor: mm/adso / Źródło: Neue Zuricher Zeitung, BBC, PAP