Szpital, który leczy wojnę

Aktualizacja:
Ratują 95 proc. "rannych wojowników"
Ratują 95 proc. "rannych wojowników"
TVN24
Ratują 95 proc. "rannych wojowników"TVN24

Szpital w Ramstein przyjmuje pacjentów 365 dni w roku, 24 godziny na dobę. Tutaj przywożą najciężej rannych żołnierzy, tzw. "rannych wojowników". 95 proc. osób, które tu trafiają, przeżywa. Od początku walki z terroryzmem do amerykańskiej bazy Ramstein w Niemczech przetransportowano już ponad 12 tysięcy wojskowych.

Ranny żołnierz na polu walki zostaje opatrzony tak, by przeżył transport do szpitala polowego. Ma przetrwać i doczekać bardziej fachowej pomocy. Najczęściej, ranni żołnierze transportowani są śmigłowcami tzw. medevac.

- Nie zemdleć, zachować koncentrację, ale też nie patrzeć na obrażenia - to wtedy jest ważne. Jeśli lekarze będą musieli amputować ręce albo nogi - to zrobią to dopiero po lądowaniu - w małym polowym szpitalu. Jeśli z żołnierzem jest bardzo źle - błyskawicznie trafi do samolotu transportowego.

Trafiają do Ramstein - to znaczy, że nie jest dobrze

W samolocie jest ciemno, żeby żołnierze mniej się denerwowali - ale to, że przywieźli ich do szpitala w Niemczech oznacza, że nie jest z nimi dobrze.

Żołnierze, którzy są najpoważniej, ranni trafiają właśnie do bazy lotniczej w Ramstein. Takie transportowe samoloty z rannymi przylatują tu każdego dnia. Od początku wojny z terroryzmem przyleciało tu już 12,5 tysiąca żołnierzy.

365 dni, 24 godziny na dobę

Szpital przyjmuje pacjentów 365 dni w roku, 24 godziny na dobę. Pierwsza twarz, którą widzą trafiający tu żołnierze to najprawdopodobniej Emanuel - jeden z siedmiu szpitalnych kapelanów.

"Ranni wojownicy"

Zazwyczaj do armii trafiają 18-, 20-latkowie. Dla wielu z nich wojsko to szkoła życia, wyzwanie, czasami przygoda. Tu nie są już jednak zwyczajnymi żołnierzem. Dział Public Relations wymyślił dla nich specjalne określenie. Nazywają ich rannymi wojownikami

Każdy z tych wojowników trafia na stół operacyjny, jeśli przypadek jest szczególnie trudny operuje go doktor Feng.

Jeśli rannemu żołnierzowi potrzeba jakiejkolwiek - niemedycznej pomocy, może jej poszukać np. w biurze kapelana.

Przeżywa 95 proc. osób

95 proc. osób, które trafiają do szpitala przeżywa. To dobry wynik biorąc pod uwagą w jak ciężkim stanie trafiają tu ranni. Nie tylko Amerykanie, ale wszyscy żołnierze NATO, także Polacy.

Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24